czwartek, 8 stycznia 2015

Nowe życie (A. Fryczkowska, Kurort Amnezja)

Najnowsza książka Anny Fryczkowskiej reklamowana jest jako najlepsza powieść pisarki. Zaczynam swoją refleksję właśnie od zaakcentowania powyższego faktu, ponieważ tego typu deklaracje czy chwyty reklamowe bywają dość ryzykowne. Zmuszają bowiem czytelnika do porównywania tego, co nie zawsze da się ze sobą zderzyć, do tworzenia rankingów i do oceny potwierdzającej lub podważającej ów okładkowy epitet. Nie wydaje mi się to konieczne, ani w celu zainteresowania czytelników nowym tytułem, ani po to, by wzmocnić jego siłę rażenia. Przewrotnie więc zadam i sobie to oczywiste pytanie: czy „Kurort Amnezja” to faktycznie najlepsza powieść Fryczkowskiej? Nie, co wcale nie znaczy, że mamy do czynienia z książką nieciekawą i słabą. W moim prywatnym rankingu numerem jeden za nieoczywistość, poczucie humoru i granie z konwencją jest powieść „Starsza pani wnika”. W „Kurorcie Amnezji” autorka trzyma poziom, to ważne i krzepiące. Jeśli mówimy o polskiej popularnej literaturze kobiecej Fryczkowska jest jedną z najciekawszych autorek – poszukuje, nie zamyka się w jednym gatunku, próbuje zaskakiwać, kiedy korzysta ze schematów, to snując własną opowieść, zazwyczaj ucieka od związanych z nimi mielizn i wpadek. Nie nazwałabym tej powieści ani thrillerem, ani kryminałem. To powieść obyczajowa, w której, owszem, pojawia się zbrodnia, ale jest ona tylko pretekstem do przedstawienia zupełnie innych kwestii, a śledztwo to właściwie epizod, bo nie o detektywistyczne sztuczki w tym wypadku chodzi. Autorka korzysta ze zgranych motywów: opuszczona zimą, za to zaludniona latem, miejscowość turystyczna, dwie kobiety, z których jedna jest zdradzoną żoną, poszukującą po śmierci męża odpowiedzi na różne pytania, a druga jest kochanką, tyle że po wypadku cierpi na amnezję i nie może wyjaśnić żadnych sekretów ani sobie, ani innym. Są jeszcze miejscowi, scharakteryzowani w sposób przerysowany i trochę karykaturalny. Dość powiedzieć, że prowincja w opisie Fryczkowskiej jest zapyziała i prowincjonalna właśnie. Losy wspomnianych dwóch kobiet splatają się w sposób dosłowny – jedna jest potrzebna drugiej, by rozpocząć nowe życie ze świadomością, że to poprzednie było fałszywe. Autorka proponuje czytelnikom refleksję na temat żałoby, godzenia się ze stratą, obcości tego człowieka, którego uważamy za kogoś bliskiego, wreszcie obcości tkwiącej w nas samych, którą oswajamy dopiero w chwili próby. To z pewnością tematy nie tak często obecne w literaturze popularnej. „Kurort Amnezja” nie jest powieścią o miłości, ale o zdradzie – także tej wynikającej z ostateczności. Szkoda tylko, że ambitny pomysł, mimo całościowo raczej udanej realizacji, trochę szwankuje już na starcie. Od razu bowiem wiemy, że bohaterki ostatecznie nie będą ze sobą walczyć, lecz połączą siły, by wejść w to, co nowe i nieznane. Tak się faktycznie staje.


Anna Fryczkowska, Kurort Amnezja, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz