To historia
związku, który rozpada się, choć nic nie zapowiada zbliżającej się katastrofy.
To historia miłości, która ginie w rutynie odgrywanych na co dzień ról i
przekonania, że powtarzalność scala mocniej niż element zaskoczenia. To
historia zdrady, która początkowo nie miała mieć w sobie nic z ostateczności, a
emocje jej dotyczące – i te związane z namiętnością, i te z rozczarowaniem –
trzymane były na wodzy. Ani on, ani ona nie spodziewają się, że ich życie niebawem
się zmieni. Pozornie idealny związek (świetny opis wspólnie spędzanego
wieczoru), jak się okazuje, posiada kilka rys. On bywa zainteresowany innymi
kobietami i nie poprzestaje na wyobrażaniu sobie tego, co mógłby z nimi robić.
Ona buduje swoją siłę na masce obojętności, spokoju i niewidzeniu. Oboje tak
naprawdę cały czas się oszukują. Do czasu. Wszystko zmienia się wtedy, gdy
forma zaakceptowana przez bohaterów zderza się z chaosem skojarzonym z kochanką
mężczyzny. Owszem, mamy tu pewien dobrze znany schemat: oni są ze sobą wiele
lat, on zdradza ją z kobietą, która mogłaby być jej córką, a idealny świat
ludzi sobie bliskich zamienia się w stopniowe celebrowanie obcości. Jest jednak
w tej opowieści pewna świeżość. To nie jest kolejna powieść o miłości, choć o
miłość między innymi w niej chodzi. To historia samotności i tego, do czego
może doprowadzić nas koszmar doświadczenia prywatnego końca świata. W
ostatecznym rozrachunku nie liczy się, kto daną rzecz zrobił, równie winny jest
bowiem ten, kto zamierzał tak samo ostatecznie przerwać absurd tego, co zaczęło
tak bezlitośnie pochłaniać. „W cieniu” jest dowodem na to, że literatura
popularna w wydaniu bliskim literaturze środka może postawić na nienadużywanie
emocji, ascetyzm opisu, ucieczkę od pretensjonalności i koncentrację na
codzienności. Warte uwagi!
A.S.A. Harrison,
W cieniu, przeł. Dorota Malina, Wyd. Znak, Kraków 2015.
już miałam okazję ją przeczytać i jestem pod jej wielkim wrażeniem. Świetnie napisana i wciągająca. Nie można się od niej oderwać.
OdpowiedzUsuń