Publikacja
Joanny Kuciel-Frydryszak wpisuje się w ten obszar badań nad nie tak odległą
historią, gdzie wychodzi na jaw, jak dużą rolę w tym, co zostaje zapamiętane,
odgrywa to, co skazano wcześniej na zapomnienie. Opowieść o służących jest
właśnie takim przypadkiem. Na plan pierwszy wysuwają się kobiety, których
funkcja w wielu domach sprowadzała się do bycia kimś niezbędnym. Posiadanie
służących było wyraźnym sygnałem dla otoczenia, iż dana rodzina należy do klasy
uprzywilejowanej. Służące opiekowały się domem – sprzątając, gotując, podając
do stołu, dbając o właściwy rytm dnia. Traktowane były często jako własność.
Okazywano zdziwienie, gdy kobiety chciały mieć wolny dzień w tygodniu lub gdy chciały
się z kimś spotkać. Wykorzystywano je seksualnie, co kończyło się często
dramatem. Służąca w ciąży nie miała szansy na znalezienie nowej pracy, często
więc kończyła na ulicy. Bardzo ciekawie wybrzmiewają nie tylko przywołane przez
autorkę historię, ale również powracająca co jakiś czas relacja z autorskich
poszukiwań. Kuciel-Frydryszak nie ukrywa, że znalezienie informacji o służących
graniczy z cudem. Czasami pojawiają się one w czyjejś korespondencji lub dziennikach,
nie zawsze jednak są to opisy oddające rzeczywisty stan rzeczy. Wyjątkowo
ciekawe okazują się więc te zapiski, w których wyrażana jest troska o służącą,
a panujące między panią a służącą relacje można by nazwać przyjacielskimi.
Książka ta okazuje się jeszcze jednym dowodem na to, jak wiele jeszcze zadań
stoi przed badaczkami i badaczami her-story i jak niełatwo jest dotrzeć do tych
kobiet, które uznawano za niewidzialne, choć jednocześnie niezbędne dla
sprawnego funkcjonowania codzienności.
Joanna
Kuciel-Frydryszak, Służące do wszystkiego, Wyd. Marginesy, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz