Powieść
Leni Zumas może kojarzyć się z „Opowieścią Podręcznej” Margaret Atwood czy z „Siłą”
Naomi Alderman. „Czerwone zegary” napisane są jednak z dużo mniejszym polotem,
zwłaszcza jeśli porównamy je z utworem kanadyjskiej pisarki, sytuują się raczej
w kręgu literatury popularnej, takiej , o której powiedzielibyśmy, że jest na
przeciętnym poziomie. Mamy do czynienia z rzeczywistością przyszłości, w której
prawa kobiet w Stanach Zjednoczonych zostały znacznie ograniczone. Dotyczy to
przede wszystkim kwestii reprodukcyjnych. Próby dokonania aborcji kończą się
więzieniem, zakazane jest również zapłodnienie in vitro. Autorka sięga po motyw
polowania na czarownice. W powieści pojawia się też dość wyeksploatowany
literacko wątek pisania czyjejś biografii i inspirowania się niezależnością
opisywanej osoby. W tym wypadku jest to polarniczka, pionierka pewnych ustaleń,
która jako kobieta nie miała szansy na upublicznienie swoich badań. Jak łatwo
się domyślić, kluczowe dla całej opowieści będą losy dwóch kobiet – jednej, próbującej
ciążę usunąć, i drugiej, usiłującej w ciążę zajść. W trakcie lektury trudno
oprzeć się wrażeniu, że ważne społecznie problemy zostały przez pisarkę
wykorzystane instrumentalnie. Zumas zabrakło pomysłu na opowieść, w której nie
byłoby widać nieco łopatologicznego łączenia wspomnianych wyżej kwestii. Nie
udało jej się też uniknąć przewidywalności. Szkoda.
Leni
Zumas, Czerwone zegary, przeł. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik, Wyd.
Czarna Owca 2018.
[przeczytana jako e-book na czytniku PocketBook Touch HD2 Ruby Red]
Dokładnie. Właśnie zabieram się za pisanie recenzji, kiedy wyskoczył mi link z tutejszą recenzją. Dochodzi do tego problem, że książka się niemiłosiernie dłuży.
OdpowiedzUsuń