Najnowsza
książka Martina Pollacka ukazująca się po polsku w pewnym sensie tworzy dwugłos
ze „Skażonymi krajobrazami”. O ile w przywołanej publikacji autor koncentruje
się przede wszystkich na miejscach, które ukrywają mroczną tajemnicę zła, które
w tej właśnie przestrzeni zatriumfowało, o tyle w „Topografii pamięci” skupia
się przede wszystkim na umysłach, które z jakiegoś powodu odcinają się od
prawdy – nie chcąc wiedzieć, nie chcąc zadawać pytań, nie chcąc ujawniać.
Pollack nie ukrywa, że swój młodzieńczy bunt przeciwko rodzinie rozpatruje
dzisiaj także w negatywnych kontekstach. Uważa, że trzeba pytać także
najbliższych o to, co zdeterminowało ich postępowanie. Trzeba rozmawiać o tym
nawet wtedy, gdy chodzi o fascynację nazizmem. Może nawet zwłaszcza wtedy.
Autor nie ukrywa, że niezwykle cenna jest pamięć indywidualna. Często co prawda
zawodzi, naznaczona jest zapomnieniem, czasami konfabulacją, stanowi jednak
istotne źródło zdobywania wiedzy nie tylko o jednostce, ale i społeczeństwie.
Bardzo mocno wybrzmiewają w tej książce refleksje dotyczące zdjęć. Pollack
pisze m.in. o zatrważającej zwyczajności tych, którzy z radością przyglądali się
temu, jak Żydów zmuszano do szorowania wiedeńskich ulic szczotkami ryżowymi.
Pokazuje również trwałość retoryki pogardy, opisując współczesny handel
zdjęciami zrobionymi przez żołnierzy Wehrmachtu. Zastanawia się nad fenomenem
zdjęć dokumentujących dziecięce pozdrowienia nazistowskie. Pytanie o dalsze
losy osób sportretowanych i ich późniejsze podejście do owych fotografii jest w
tym kontekście tożsamościowo rozstrzygające. Lektura obowiązkowa.
Martin
Pollack, Topografia pamięci, przeł. Karolina Niedenthal, Wyd. Czarne, Wołowiec
2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz