Reportaż
historyczny Anny Malinowskiej choć dotyczy wydarzeń związanych z II wojną
światową, tak naprawdę odnosi się także do spraw bardzo współczesnych i ciągle
żywych. Dzieje się tak nie tylko z tego powodu, że ciągle można natknąć się
skomplikowane historie, których konsekwencją jest niejednoznaczna tożsamość,
instrumentalne traktowanie pamięci oraz założenie, że biografię danego
człowieka da się zaplanować od początku do końca. Reporterka pokazuje również,
jak mocno prywatność bywa uwikłana w to, co publiczne. Jej bohaterami są
dzieci, które stały się ofiarami projektu mającego na celu stworzenie istot
możliwie doskonałych. Do owej abstrakcyjnej doskonałości zbliżały jasne włosy,
niebieskie oczy i możliwość panowania nad losem tych, którzy mieli wpływ na
wychowanie odbieranych chłopców i dziewcząt. Książka Malinowskiej jest więc
kolejną opowieścią o zakładach Lebensbornu i polityce rozrodczo-opiekuńczej
hitlerowskich Niemiec. Reporterka rekonstruuje system umożliwiający wiarę w to,
że dziecko idealne można „wyprodukować”, a odbieranie synów i córek prawowitym
rodzicom jest właściwe. Szczególnie ważne w historiach przytoczonych przez
autorkę okazuje się zwrócenie uwagi na to, że żadnej z biografii nie da się
wcisnąć w schemat. Jedni całe życie wspominają swoich niemieckich rodziców,
inni czują rozczarowanie tym, co spotkało ich w polskiej rodzinie, jeszcze inni
nie umieją wybaczyć tułaczki zgotowanej im przez państwo oraz odcięcia od
kultury niemieckiej, którą traktowali jako swoją, są też tacy, którzy stali się
ofiarami błędów urzędników, a zadanych w efekcie krzywd nikt i nic już im nie
wynagrodzi. Malinowska zwraca uwagę na skomplikowane kwestie związane z tożsamością
– dzieci polskie stawały się niemieckie, by następnie znowu zostać Polakami,
pojawiały się problemy z językiem: najpierw biciem wykorzeniano w nich język
polski, potem wyśmiewano z powodu używania języka niemieckiego, biologiczni
rodzice nie zawsze odnajdywali się w nowej dla nich roli, a tęsknota i czekanie
po kilkudziesięciu latach zamieniały się czasami w rozczarowanie i dojmujące
poczucie obcości. Książka Malinowskiej to także opowieść o pewnym adwokacie,
który jako wysłannik rządu w Katowicach zajmował się odszukiwaniem dzieci
odebranych Polakom w celu germanizacji. Roman Hrabar – to nazwisko dla wielu
stało się nadzieją i ostatnią deską ratunku. Mamy więc do czynienia z historią
człowieka, który znaczną część swojego życia poświęcił innym, wierząc, że wierność
prawdzie i odkrywanie tajemnic, które miały nie ujrzeć światła dziennego, mają
sens i są rodzajem misji. W działaniu Hrabara widać fascynujące połączenie
wiedzy (był adwokatem), pasji, służebności i przekonania, że z Wielką Historią
można walczyć i trzeba to robić po to, by małe historie mogły pokonać
zapomnienie. Bardzo dobre.
Anna
Malinowska, Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci, Wyd. Agora,
Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz