Trzeba
poczuć rytm, by tę książkę czytać z przyjemnością. Trzeba dostrzec umowność
takiego opowiadania świata, ale i zaskakujący realizm tego, co wydawać się może
tylko kpiną czy ironią. Trzeba uwierzyć, że to, co da się postrzegać jako rodzaj
językowej zabawy i dowód na kunsztowność (tak!, tak!) stylu, jest także
siermiężne i pospolite. Masłowska dokonuje bardzo ciekawego zabiegu. Po raz
kolejny udowadnia, że ma znakomity słuch językowy, ale i, co równie ważne, że
obserwuje rzeczywistość i nie jest od rzeczywistości oderwana. Choć stawia na
hip-hopowy sposób opowiadania, to jednak nie o eksperyment tutaj chodzi. Bunt
wpisany w rytm hip-hopu w tym wypadku zostaje unieważniony. Bohaterom tej
książki właściwie o nic nie chodzi. Są to ludzie nijacy nie tyle z powodu
przeznaczenia, co raczej własnych wyborów. Nijakość, pospolitość, infantylność
nie jest przedstawiana jako problem. To po prostu część rzeczywistości, ta
część, której nie dostrzegamy często i w której istnienie nie wierzymy.
Masłowska gra więc tą naszą niewiarą, zmuszając czytelnika do oczywistego, ale
i oryginalnego tak naprawdę odkrycia, że taki świat istnieje. Jednocześnie mamy
tu do czynienia nie tylko ze znakomitym projektem okładki i ciekawymi rysunkami
w środku, ale również z bardzo świadomym operowaniem różnego rodzaju
konwencjami – w tym powieści realistycznej, romansu i melodramatu zwłaszcza.
Warto.
Dorota
Masłowska, Inni ludzie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz