Powieść
Kinnunena, choć skoncentrowana na rodzinie, tak naprawdę na pierwszym planie
stawia jednostki. Te zranione, oszukane, porzucone, przeżywające rozczarowanie.
Wszystkie emocje, które początkowo zdają się budować więź, ostatecznie staną
się źródłem ran powstałych w wyniku wszechobecnego fałszu. Fundamentem samotności
będzie inność. Co ciekawe, Kinnunenowi udaje się pokazać, że izolacja jest
udziałem zarówno tych, którzy noszą w sobie mniej lub bardziej widoczny
stygmat, ale i tych, którzy dokonują aktu odrzucenia. Ci, którzy walczą o
siebie, toczą również bitwę o inne racje, nie mniej ważne. Chcą bowiem wierzyć,
że wspólnota, której są częścią, nie zawiedzie. Szczególnie sugestywnie zostają
opowiedziane losy niewidomej Heleny. Kiedy jest dzieckiem, siła wyobraźni
buduje w niej alternatywny świat, który zastępuje ten widzialny. Jednocześnie
ma w sobie przekonanie, że jest potrzebna i że może okazywać troskę innym. W
wyniku przymusowego oddalenia od rodziny dziewczynka uczy się tego, że
rzeczywistość, w której obecnie funkcjonuje, nagradza mechaniczne wykonywanie
czynności, nie zaś poszukiwanie nowych dróg i wpisane w nie potknięcia. Helena
przez całe swoje życie odkrywać będzie to, że otoczenie jest za każdym razem
inne. Nawet to dobrze rozpoznane może zawodzić i od nowa budować więź na
zupełnie innych zasadach. Jednocześnie to, w jaki sposób funkcjonuje kobieta,
potwierdza tkwiącą w niej moc oraz zdolność samoodradzania. Przemijanie ma w
sobie coś z przebaczenia – doświadczają tego wszyscy bohaterowie, ucząc się, że
niezależnie od czynów i towarzyszących im uczuć czas biegnie, nie zwalniając i
nie wyróżniając nikogo.
Świetna, mądra i piękna książka. Choć spotkałam się z opinią, że można czytać ją bez znajomości części pierwszej, sądzę, że pełniejszy i bardziej zrozumiały obraz członków rodziny, ich zachowań, podejmowanych decyzji i ich skutków, ogólnie - ich losów, uzyskamy czytając ją właśnie po "Czterech Drogach".
OdpowiedzUsuń