Tytułowe
biurko to nie tylko najważniejszy dla głównego bohatera przedmiot, ale też
oczywisty, mocno wybrzmiewający symbol. Dzięki zaakcentowaniu akurat tego
sprzętu na okładce od razu wiemy, czego będzie dotyczyć krytyka rosyjskiego
pisarza i jakiego rodzaju absurdy zostaną w książce wyeksponowane. Nasze przypuszczenia
potwierdzają się, trudno więc mówić o elemencie zaskoczenia, ale nie o zaskoczenie
w tym przypadku chodzi. Potiomkin , odwołując się do oczywistości, w groteskowy
i przejaskrawiony sposób portretuje wszechobecne łapówkarstwo, nieograniczoną
władzę urzędników, kupczenie ideami i zasadami, wreszcie usankcjonowane, bo
dotyczące urzędników na każdym szczeblu, złodziejstwo. Powieść pisana w stylistyce
wyraźnie nawiązującej do Gogola nie będzie więc zadziwiać gwałtownymi zwrotami
akcji, raczej porazi nas powtarzalnością wykonywanych przez głównego bohatera
gestów i akceptacją fałszu wpisanego w relacje odwołujące się do obowiązującego
prawa. Czytelnik niejednokrotnie wybuchnie śmiechem, ale i zaduma się na losem społeczeństwa,
które funkcjonuje w taki sposób, że zasadne jest stwierdzenie, iż groteskowe
ujęcie Potiomkina ma swoje zakorzenienie w rzeczywistości. Lektura „Biurka” to
jednak nie tylko okazja do zastanowienia się nad współczesną Rosją, ale i
możliwość poczynienia istotnych obserwacji dotyczących interesantów odwiedzających
urzędnika. Raptem okazuje się bowiem, że nie wiadomo już tak naprawdę, kto
winien jest powszechnie obowiązującego łapówkarstwa – czy, ci którzy biorą, czy
może ci, co dają, uważając, że bez podarunku nic nie można załatwić.
Społeczeństwo odsłania więc swoje zepsute oblicze w wymiarze totalnym.
Akceptacja systemu umożliwia jego rośnięcie w siłę, brak protestu tylko umacnia
to, co powinno być aberracją.
Aleksander
Potiomkin, Biurko, przeł. Małgorzata Marchlewska, Wyd. Poradnia K, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz