Tytułowy
pan Cukier to starszy mężczyzna, mieszkający w Izraelu i wspominający swoje
dzieciństwo spędzone w małym polskim miasteczku – Kałuszynie. Autorka słucha jego
opowieści, naznaczonej traumą Holocaustu, ale i określanej bardzo mocno przez
mitologię przeszłości, ciepłe myślenie o rodzinie, wreszcie miejsce, które na
zawsze pozostało domem. Pan Cukier nie jest naiwny, ma jednak w sobie gotowość
wyciszenia i skupienia się na tym, co warte rozpamiętywania, a odsuwania od
siebie tego, co niszczy i przypomina o istnieniu zła. Anna K. Kłys, opisując
antysemickie ataki z lat trzydziestych XX wieku, jednocześnie zwraca się do
swojego bohatera, zadając kilka pytań, na które nie ma tak naprawdę odpowiedzi.
Kto może i powinien oraz kto ma prawo wybaczać w imieniu tych, którzy
doświadczyli nienawiści, zostali upokorzeni, brutalnie pobici lub zamordowani?
Kto jest winien triumfu niepamięci, zapomnienia i ignorancji, bo przecież w
miejscach, w których przed II wojną światową mieszkali Żydzi, nie ma często
żadnego śladu po tych, którzy byli ważną częścią miejscowej społeczności? Kto
jest w stanie wyjaśnić zachowanie tych, którzy dopuszczali się pogromów,
złodziejskich napadów na domy żydowskie, zabijania starców, mężczyzn w pełni
sił, kobiet i dzieci? Jak zrozumieć powszechną zgodę na „odżydzanie” ulic oraz
na tzw. bojkot ekonomiczny? Jak pojąć brutalne przejawy antysemityzmu na
uniwersytetach oraz gotowość studentów, przyszłej elity, do tworzenia bojówek
atakujących Żydów na ulicach i w murach akademii? Takie i inne pytania
pojawiają się w tle opowieści Anny K. Kłys. Reporterka nie nadużywa emocji ani
dosadnych sposobów opisu, nie o epatowanie okrucieństwem tutaj chodzi. Autorka
stawia raczej na przytoczenie faktów, na relacjonowanie, na pokazanie typowości
antysemickich przejawów agresji. Typowości, bo to nie były przypadki odosobnione
i mocno piętnowane. Wręcz przeciwnie, zdarzały się często, stawały się normą,
spotykały się ze społeczną akceptacją. W walce ze złem przegrywali ci, co mieli
odwagę upomnieć się o wartości. I nie mam tu na myśli zwykłych ludzi, których
jedną winą stawało się to, że są narodowości żydowskiej. Znane są na przykład
przypadki zwalniania ze szkoły nauczyciela za to, że nie zgadzał się na
dzielenie uczniów na tych, którzy są godni zdobywania wiedzy i na podludzi.
Kłys rekonstruuje atmosferę panującą w Polsce przed II wojną światową.
Przytoczone fakty przerażają i pokazują, jak łatwo zapominamy o niechlubnych
kartach historii, a także jak chętnie odwracamy się od tych tropów pamięci,
które należy odtworzyć i z którymi trzeba się zmierzyć. My, bo skoro mówi się o
dziedziczeniu traum, trzeba chyba powiedzieć i o dziedziczeniu win. I nie
chodzi w tym przypadku o korzenie się za cudze czyny lub wybaczanie w czyimś
imieniu, raczej o gotowość przyjęcia wiedzy, która może być niewygodna i która
pokazuje barbarzyńskie oblicze tej przeszłości, która chciałaby być heroiczna.
Anna
K. Kłys, Tajemnica pana Cukra. Polsko-żydowska wojna przed wojną, Wyd. Wielka
Litera, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz