Powieść Sedarisa właściwie od początku wyrzuca nas z czytelniczych przyzwyczajeń. Brzmi banalnie, ale to, co w książce tej można by określić jako fragmentaryczność, staje się jednocześnie dowodem pewnej ciągłości i rozwijania opowieści, w której jedno z drugim znakomicie się łączy. To, co zabawne, zostaje zderzone z tym, co smutne, to, co dramatyczne, rozbite zostaje przez to, co banalne i codzienne, to, co podszyte przeczuciem sensu istnienia, unieważniane jest świadomością i potrzebą przeżywania intensywności chwili, to, co odsłania siłę, zarazem zbliża do kruchości i słabości, to wreszcie, co mogłoby umieszczać nas w rejonie zwykle zbędnego patosu, zamienia się w pochwałę naturalizmu i brutalizmu zarazem. Sedaris nie boi się być wzruszający (sceny z partnerem czy sceny dotyczące członków rodziny), nie boi się też perfidnie uciekać od tego, co wielkie i ważne (sceny problemów żołądkowych), nie lęka się również odsłaniania polityczności wkraczającej w relacje międzyludzkie i dokonującej podziałów niekiedy nie do unieważnienia (sceny z ojcem). Takie opisywanie codzienności, w którym raz po raz wydobywane jest na wierzch to, co boli, irytuje, drażni, zachwyca czy stanowi rozpaczliwe domaganie się czegoś, okazuje się intrygującym unieważnieniem, a zarazem wzmocnieniem ważności. Czego? Kogo? Sedaris zdaje się sugerować, że wszystko, co dzieje się, ma dwa oblicza – dla tych, którzy poddadzą się przyzwyczajeniu, będzie to typowe, dla tych, którzy nie uciekną od emocji, pozostanie nadzwyczajne. Nadzwyczajność jednak w tym rozumieniu nie będzie wcale równa zachwytowi. Może bowiem wiązać się i z niechęcią, i z odrazą, i z niezrozumienie, i z potrzebą objaśnienia sobie, że czasami potrzebne jest wycofanie się z konfrontacji, a innym razem owa konfrontacja jest niezbędna. To niuansowanie codzienności dzieje się u Sedarisa z lekkością, jakby mimochodem, bez napięcia i starań. Ot tak, bo wszystko to ma przecież miejsce „ot tak”. Warto!
David Sedaris, Calypso, przeł. Piotr Tarczyński, Wyd. Filtry, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz