Nowa
powieść Zośki Papużanki to nie tylko niespieszna, choć pełna psychologicznego
napięcia, historia związku w stanie rozpadu, ale również warta uwagi analiza
wzajemnego sprawdzania własnych możliwości, granic przywiązania i kontroli.
Punkt wyjścia to obserwacja z ukrycia. Oto mężczyzna wprowadza się do
mieszkania i każdą chwilę podporządkowuje dokumentowaniu skrawków codzienności
pewnej kobiety. Ważną rolę pełnią tu fotografie – będą śladem dawnych czasów,
przypomną o kontroli wpisanej w odgrywanie oczekiwanych ról, staną się
elementem podporządkowywania drugiej osoby, okażą się wreszcie czymś mało
istotnym w kontekście teraźniejszości. Wspomniana obserwacja, śledzenie
kobiety, rozpisywanie swojego spojrzenia jako wiedzy, kontroli i
podporządkowania, będą jednocześnie intrygującym pretekstem do pokazania tego,
jak pozorna siła i władza powoli zamieniają się w uzależnienie i są dowodem faktycznej
słabości. Ostatecznie to ona, ta, która była podglądana i dla której
zaplanowano określoną rolę, wymknie się temu wszystkiemu, co według mężczyzny miało
jej przypaść w udziale. Napięcie, coraz bardziej obecne w owej nieobecności i
skrywanej zarazem obecności, zostaje przez Papużankę odtworzone z mocą i
delikatnością zarazem. W efekcie psychologiczne uwikłanie bohaterów staje się
ważnym pretekstem do pokazania tego wszystkiego, co dzieje się bez słów, a co
wybrzmiewa od owych słów dosadniej.
Zośka
Papużanka, Przez, Wyd. Marginesy, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz