Ta
niewielka objętościowo książka ma w sobie wyjątkowo wiele sensów i już to
świadczy o pisarstwie Marie Aubert bardzo dobrze. Jest w tej historii dużo
świeżości, autentyczności, prawdziwej energii i smutku oraz uniwersalności.
Aubert sięgając po dość wyeksploatowany literacko temat umie opowiedzieć go
tak, by wybrzmiewał wiarygodnie. Nie ma tu moralizowania, nadmiernego
psychologizowania, wielkich zwrotów przewartościowujących prywatność. Wszystko
to mogłoby być czymś fałszywym, ale pisarka czuwa nad tym, by opowieść o
rodzinie, której członków (nie)wiele łączy i tyle samo dzieli miała w sobie
napięcie godne niemalże thrillera. Z gatunkowym nawiązaniem trochę oczywiście
przesadzam, ale jednocześnie jest tutaj kilka scen, które mogłyby się rozwinąć
bardzo dramatycznie, a to, że się nie rozwijają, wcale nie oznacza, że nie
pozostajemy pod ich wrażeniem i wspomnianej dramaturgii nie dostrzegamy. Domek
w lesie należący do dwóch sióstr to miejsce, w którym spotykają się bohaterowie
powieści. Główny konflikt, choć nie zawsze wypowiedziany, rozgrywa się na
poziomie relacji między siostrami oraz między córkami a matką. Gdzieś obok,
choć czasami w centrum, są nowy partner matki oraz mąż jednej z córek. Ida nie
ma męża ani partnera, nie ma też dzieci. Jest architektką i uchodzi w rodzinie
za tę dojrzalszą i silniejszą. Poznajemy ją jako narratorkę powieści i
odkrywamy, jak wiele nieoczywistych emocji łączy i dzieli Idę z siostrą i
matką. Symboliczny okazuje się chociażby jej pozorny jedynie status
współwłaścicielki letniego domku. Nie czuje się tutaj u siebie, traktowana jest
raczej jak gość. Konieczność bycia zawsze tą bardziej odpowiedzialną siostrą i córką,
która zawsze sobie poradzi, ciąży jej coraz bardziej. Wbrew temu, co mogłoby
się wydawać, Aubert unika łatwego pocieszenia i pogodzenia. Nie zdradzę tutaj
wiele, jeśli powiem, że do sentymentalnych scen pojednania nie dojdzie. Tak
naprawdę przecież zwykle niewiele z nich wynika prócz efektownego podsumowania
danej chwili. Aubert idzie o krok dalej, bo interesuje ją przede wszystkim
proces – proces uwalniania się od rodziny i proces wracania do rodziny, proces
odnajdywania w rodzinie swojego miejsca, wreszcie proces przemyślenia pewnych
kwestii bez gwarancji znalezienia rozwiązania.
Marie
Aubert, Dorośli, przeł. Karolina Drozdowska, Wyd. Pauza, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz