Debiutancka
powieść Anny Mazurek okazuje się bardzo ciekawa. Autorka dobrze panuje nad
różnymi konwencjami gatunkowymi, ale jednocześnie oferuje czytelnikom przewrotny
portret miasta i jego mrocznych zaułków. Kraków w tej historii to miejsce, w
którym kobiety muszą toczyć walkę, by przetrwać. Walkę często nieudaną, bo
podstawą wymiany i ewentualnych sojuszy ostatecznie jest zawsze seks –
brutalny, uprzedmiotawiający, w którym trudno odegrać role w taki sposób, by
zachować podmiotowość. Tytułowa „Dziwka” to określenie, które bazuje na
dosłowności (tak nazywane są kobiety, które można i trzeba używać), ale i
sformułowanie będące metaforą (kiedy kobiety same przekraczają granice i
próbują decydować o tym, co im wolno i co zrobią ze swoimi ciałami). Powieść
Mazurek na poziomie podstawowym jest wariacją na temat czarnego kryminału.
Jednocześnie jednak odwołuje się do konwencji powieści erotycznej, melodramatu,
historii o zemście, przewrotnej wersji opowieści o trudnej relacji między
dzieckiem a rodzicem oraz nieoczywistej inicjacji, niespodziewanie wymykającej
się spod kontroli. To swobodne przechodzenie między rozpoznawalnymi motywami
oraz łatwymi do odczytania schematami gatunkowymi daje efekt świeżości. Autorka
momentami zbliża się niebezpiecznie do tej granicy, za którą znajduje się
powtórzenie i przewidywalność, ale nie przekracza jej. W efekcie kobiece
śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa staje się historią o odkrywaniu siebie,
definiowaniu własnej seksualności, pokazywaniu sekretnego obrazu miasta,
wreszcie odcinaniu się od siebie w roli ofiary i poszukiwaniu formy wyrazu.
Takiej formy, która może nas, czytelników, zwieść na manowce. Wspomniany
portret Krakowa okazuje się czymś bardzo ciekawym – oto pijacką i knajpianą
wędrówkę po miejscach, w których da się zdobyć skrywane informacje, odbywa nie
mężczyzna, ale młoda kobieta. Warto.
Anna
Mazurek, Dziwka, Wyd. korporacja ha!art, Kraków 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz