Zarówno
„Wielki głód” Franka Diköttera, jak i „Tragedia wyzwolenia” tego samego autora,
powinny być lekturami obowiązkowymi dla wszystkich tych, którzy skłonni są pozytywnie
oceniać to, co działo się w Chinach, i z zadziwiającą wyższością akcentują
dramaty, jakie były udziałem Europy. Nie chodzi, oczywiście, o licytowanie się,
kto miał gorzej, ale raczej o świadomość tego, jak mało jako społeczeństwa
europejskie wiemy o powojennej historii Chin. Powyżej wspomniane tytuły
znakomicie pokazują dramat wprowadzania i funkcjonowania komunizmu w Chinach,
bazują na najnowszych ustaleniach i możliwym współcześnie dostępie do wielu
archiwów, wreszcie odsłaniają smutną prawidłowość i naszych, i wcześniejszych
czasów: skoncentrowanie na Zachodzie eliminuje z pola naszej uwagi inne kraje i
innych ludzi. Zatytułowanie książki historycznej „Tragedia wyzwolenia” nie jest
przesadą ani wyrazem egzaltacji. Poznawanie kolejnych faktów i niewyobrażalnego
wprost okrucieństwa fundowanego przez jednych obywateli innym wymaga trzymania
wrażliwości w ryzach, udowadnia bowiem, że zło zaraża, niszczy i właściwie nie
ma ograniczeń. Wymyślność tortur, perfidia w obmyślaniu planowanego upodlenia,
wreszcie wyraźna przyjemność odczuwana z powodu własnej brutalności to
zjawiska, które konsekwentnie powracają w opisach Diköttera. Badacz nie tylko
bowiem rekonstruuje zmiany zachodzące w państwie, pokazując dojście komunistów
do władzy, ale również skupia się na losach konkretnych ludzi. Obok więc
przejmującego obrazu niszczonego od podstaw i konsekwentnie społeczeństwa
natkniemy się tutaj na wiele historii zwykłych Chińczyków, którzy stali się
ofiarami wprowadzanych reform. Dikötter udowadnia, że zło bywa często podstawą
spektaklu – tak jest w przypadku sztucznie wygenerowanej nienawiści biednych do
bogatych na wsi, tak jest w sytuacji lżenia, bicia i zabijania wskazanych jako
winnych i ustawianych wcześniej na scenie, tak jest w obliczu przymusu
samokrytyki i konieczności wypierania się bliskich, tak jest i wtedy, gdy
intelektualiści zmuszeni zostają do wypierania się idei i głoszenia prawd
odgórnie ustalonych, tak jest również w trakcie częstych pokazowych egzekucji na
wsiach i w miastach. W trakcie lektury natkniemy się również na opis upadku
Szanghaju. Świetność miasta zostaje zniszczona błyskawicznie poprzez tępienie rzekomo
zagrażających państwu kapitalistów i cudzoziemców, likwidację prywatnej
własności, zakaz uprawiania sztuki będącej synonimem imperialistycznej
zgnilizny (miejsce, w którym wcześniej królował jazz, staje się przestrzenią
niemalże nigdy niemilknących szczekaczek emitujących propagandowe pieśni).
Przytaczane przez badacza fakty porażają, nawet ci, którzy dobrze znają
historię różnego rodzaju reżimów, nie zostaną w tym wypadku obojętni.
Zaskakujące pozostaje jedno, a mianowicie to, jak mało wiemy o niszczeniu tak
wielu ludzi: nie tak dawno, wcale nie tak daleko. Lektura książek Diköttera
może więc stać się również pretekstem do refleksji na temat nauki historii i
powszechności wiedzy oraz niewiedzy na temat wybranych wydarzeń dziejących się
w XX wieku.
Frank
Dikötter, Tragedia wyzwolenia. Historia rewolucji chińskiej 1945-1957, przeł.
Barbara Gadomska, Wyd. Czarne, Wołowiec 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz