Publikacja
pod redakcją Katarzyny Tubylewicz i Agaty Diduszko-Zyglewskiej powinna stać się
lekturą obowiązkową dla wszystkich tych, którym nieobojętny jest fakt, że
Polacy z roku na rok coraz mniej czytają. Na szczęście autorki zrezygnowały ze
szczegółowej analizy wyników badań ogłaszanych przez Bibliotekę Narodową,
postawiły natomiast na pokazanie ludzi, którzy czytają, promują czytanie, są
świadomi roli, jaką odgrywa literatura w życiu człowieka. Dzięki takiej
przyjętej perspektywie książka ta nie stanowi zbioru ubolewań i narzekań, lecz
odsłania swój pozytywny wymiar. W Polsce jest źle, nie ma tutaj więc
hurraoptymizmu, ale może być lepiej, pojawia się więc nadzieja. Ważną zaletą
tego arcyciekawego zbioru wywiadów okazuje się zderzenie Szwecji z Polską.
Natkniemy się na rozmowy z tłumaczami, bibliotekarzami, wydawcami, promotorami
czytelnictwa, twórcami. Każde z tych komunikacyjnych spotkań przybliża
czytelnikowi różnice w traktowaniu literatury w obu krajach, pojawiają się też
postulaty, które okazują się istotne zarówno w realiach polskich, jak i
szwedzkich. Jednym z wielkich i ważnych tematów tej publikacji jest rola
pełniona przez biblioteki. Rozmówcy zgodnie powtarzają, że potrzeba pieniędzy
na zakup nowości, że warto zmieniać przestrzeń, by przyciągać nowych
czytelników, że czytanie przypadkowych lektur może prowadzić do bardziej
świadomych wyborów w przyszłości. Dostrzeżenie i mocne zaakcentowanie tego, że
biblioteka to nie tylko miejsce pełniące funkcje usługowe, ale i miejsce, które
powinno z założenia być przyjazne i bliskie, to bardzo ważny postulat. Książkę
pod redakcją Tubylewicz i Diduszko-Zyglewskiej da się również czytać jako
opowieść o zmieniającej się, malejącej i wypieranej przez działy promocji roli
krytyka, agenta literackiego, wydawcy czy redaktora. Warto w tym kontekście
zwrócić uwagę na różnice między Szwecją a Polską. Rodzimym autorom przydałby
się z pewnością tak skuteczny Związek Pisarzy i Tłumaczy. Szwedom można również
pozazdrościć ilości stron poświęcanych na kulturę w prasie codziennej. W
rozmowach powracają często nawiązania do historii. Wskazywane są konsekwencje
dla czytelnictwa wynikające z tradycji protestanckiej w Szwecji i katolickiej w
Polsce. To, co szczególnie mocno wybrzmiewa, to konieczność tworzenia dobrych
nawyków czytelniczych oraz inwestowania w podejście traktujące literaturę jako
ważną część życia. Nie bez powodu mówi się tutaj i o księgozbiorach prywatnych,
i o bibliotekach szkolnych, i o konieczności angażowania się w promocję
czytelnictwa władz i podległych im instytucji. Tubylewicz i Diduszko-Zyglewska
w trakcie spotkań ze swoimi rozmówcami pokazują bowiem, że czytanie jest nie
tylko czynnością prywatną, a nawet intymną, ale że pozostaje również
aktywnością społeczną. Ważną, bo wpływającą na sposób myślenia i działania wspólnoty.
Szwecja
czyta, Polska czyta, red. Katarzyna Tubylewicz, Agata Diduszko-Zyglewska, Wydawnictwo
Krytyki Politycznej, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz