Debiut
Macieja Płazy trzeba uznać za wyjątkowo dojrzały. Choć książka ta składa się z
opowiadań, teksty połączone są miejscem, czasem i bohaterami. Poszczególne
historie układają się więc w całość. Ta zaś okazuje się wyjątkowo fascynująca,
magiczna, sensualna i metaforyczna. Książkę tę trzeba, oczywiście, czytać,
mając gdzieś w tle świadomość tradycji tzw. nurtu chłopskiego w literaturze.
Płaza, choć wydaje się jej świadomy, nie prowadzi dialogu międzypokoleniowego.
Raczej stawia na uniwersalną opowieść o świecie, który upada i odradza się z
rytmem pór roku, o wsi, w której wszystkie wielkie i mały sprawy rozgrywają się
jakoś ciszej, mniej spektakularnie, z poczuciem godzenia się z przeznaczeniem. „Skoruń”
to znakomite połączenie motywu inicjacji, niełatwej relacji syna i ojca,
przeszłości naznaczającej teraźniejszość i konieczności mierzenia się z
ostatecznością. Bliskość śmierci staje się w tym przypadku wyjątkowo istotna. Nieuchronnym
końcem naznaczone są owoce, które najpierw dojrzewają, potem są zbierane, a
następnie czeka się, aż wyrosną znowu. Apokaliptyczny wymiar ma szaleństwo,
które niszczy i z którym nie tak łatwo wygrać niezależnie od tego, czy u jego
źródeł tkwi rozpacz i tęsknota, czy pasja i chęć ratowania świata.
Paradoksalnie więc ojciec głównego bohatera, niepokorny wynalazca, człowiek po
studiach, będący na bakier z komunistyczną układnością tak naprawdę ma wiele
wspólnego ze starą Siekierską, która pokonywała rzeczywistość przez wiele lat
po to tylko, by wreszcie się przed nią ugiąć. Ostateczność wpisana zostaje w
codzienne czynności. Symboliczne w tym kontekście jest ratowanie matki przez
syna. Kobieta, ukąszona przez osę i uczulona na jej jad, musi zdać się na pomoc
tego, kogo tak chętnie uważała za nicponia. Spełniona i powtarzana, bo będąca
powracającym zagrożeniem, Apokalipsa ma miejsce wtedy, gdy rzeka buntuje się, a
mieszkańcy okolicznych wsi muszą walczyć z powodzią. Koniec i początek są jak
awers i rewers tej samej historii, każdej bez wyjątku, zdaje się sugerować
Płaza. Warto zwrócić uwagę na język tej opowieści. Takie sceny, jak na przykład
opis powodzi czy zbierania dojrzałych owoców na długo zapadają w pamięć. Wielką
zaletą opowieści Płazy jest jej uniwersalność. Oto okazuje się, że i miejsce, i
ludzie stają się czymś i kimś więcej niż tylko nośnikami własnych historii.
Autorowi udaje się bowiem w niebanalny i bezpretensjonalny sposób pokazać
powtarzalność losu i jego nieprzewidywalność zarazem. Bardzo dobre.
Maciej
Płaza, Skoruń, Wyd. W.A.B., Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz