Publikacja
Euny Hong budzi mieszane odczucia. To bardzo ważna książka, jeśli weźmiemy pod
uwagę wymiar edukacyjny i promocyjny. Oto dzięki opowieści autorki dowiadujemy
się wiele o fenomenie koreańskiej popkultury – oczywistym dla młodego pokolenia,
dość tajemniczym dla starszych odbiorców. Nie chodzi, oczywiście, o
reglamentowanie wiedzy, ale raczej o szybkość rozprzestrzenienia się produkcji,
zwłaszcza muzycznych, z tego kręgu, i gotowość łatwego przyswajania ich przez
młodzież. Szczególnie interesujące w tym kontekście są charakterystyki
dotyczące kreowania i – tak chyba trzeba powiedzieć – tresowania gwiazd tzw. k-popu.
Warto zwrócić uwagę na ideę doskonałości, ujednolicenia, standaryzacji przy
jednoczesnym dbaniu o morale i unikaniu skandali przez uczestników spektaklu.
Mamy więc do czynienia z zupełnie innymi wzorcami niż na Zachodzie. Wymiar
informacyjny i poznawczy to zdecydowanie atut tej książki. Szkoda jednak, że
autorka zdecydowała się tak mocno ujawnić własną obecność i znaczna część
opowieści ma charakter autobiograficzny. W efekcie otrzymujemy tekst językowo
przeciętny, raczej relacjonujący niż kompozycyjnie i koncepcyjnie przemyślany,
miejscami naiwny. Autorce nie udaje się ukryć nieco wyższościowej perspektywy,
a mianowicie przekonania, że z racji wychowania i współuczestnictwa w danej
kulturze posiadła wiedzę niedostępną dla innych. Taki wniosek nasuwa się w
trakcie lektury, gdy Hong bardzo często akcentuje, że coś miało miejsce „za jej
czasów”. „Cool po koreańsku” warto więc przeczytać, ale warto też czekać na
inną, ciekawszą i literacko bardziej wartościową pozycję na ten temat.
Euny
Hong, Cool po koreańsku. Narodziny fenomenu. Jak jeden naród podbił świat za
pomocą popkultury, przeł. Jowita Maksymowicz-Hamann, Małgorzata Suwińska, Wyd.
Relacja, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz