Petra
Soukupová jak zwykle w formie! Wielkim atutem pisarstwa czeskiej autorki jest
umiejętność opowiadania o zwyczajności i codzienności w taki sposób, iż
odkrywamy, że rzeczy ważne, trudne, tragiczne dzieją się czasami przypadkiem,
zaledwie mimochodem, bez fajerwerków i szczególnych przygotowań. Łatwo więc
przeoczyć sytuacje, rozmowy, chwile z kręgu tych najistotniejszych, o znaczeniu
formacyjnym, z perspektywy czasu traktowanych jako niezapomniane. Pisarce udaje
się zbudować pełną napięcia relację między przedstawicielami trzech pokoleń.
Mamy więc mieszkającą na prowincji Evę, która jest matką Hany i babcią Viktora.
Kobieta jest w wiecznym konflikcie z córką i nie akceptuje jej życiowych
wyborów. Hana nie lubi przyjeżdżać do matki. Jest aktorką, samotnie wychowuje
syna, mieszka w Pradze. Nie chce być córką, bo rola ta jej uwiera, nie umie też
być matką, bo zbyt często ma poczucie, że popełnia błędy. Pewnego dnia, kiedy
Viktor za bardzo nabroi, Hana podejmie niełatwą decyzję. Postanowi, że syn
zmieni szkołę i zamieszka u babki. To nie kapitulacja, to tylko rozsądek –
zdaje się mówić sobie Hana. To nie zwycięstwo, tylko próba pomocy – prawdopodobnie
w myślach zapewnia Eva. Viktor natomiast czuje się zagubiony. Autorka
świetnie rozgrywa opozycje, które mają tutaj miejsce – zderzenie miasta i wsi,
szybkiego rytmu Pragi i powolnego trybu życia prowincji, wyciszenia stopniowo
ogarniającego Viktora i chaosu, który nie przestaje dominować w rzeczywistości
praskiej. Nachodzenie na siebie tych nieprzystawalnych przestrzeni rodzi
smutek. Hana wplącze się w relację, która wiele namiesza nie tylko w jej życiu.
Eva odkryje, że nie umie być sobą, jeśli nie jest już u siebie. A Viktor
uświadomi sobie, że to, co najważniejsze i najcenniejsze, było tylko na chwilę
i szybko stało się prawie nierealne. Bardzo dobre.
Petra
Soukupová, Najlepiej dla wszystkich, przeł. Julia Różewicz, Wyd. Afera, Wrocław
2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz