Powieść
Whiteheada mogłaby być banalna, choć porusza ważny temat. Mogłaby, bo przy tego
typu problematyce łatwo o publicystykę i chęć dążenia do szczęśliwego
zakończenia, łatwo też o hiperbolizację opisywanych dramatycznych doświadczeń
bohaterów. Na szczęście autorowi udaje się uniknąć tych mielizn. Mamy do
czynienia z książką przemyślaną, społecznie zaangażowaną, osadzoną w realiach,
daleką od patosu, pokazującą, że ów wspomniany happy end niestety nie był dla
każdego. „Miedziaki” w pewnym sensie wpisują się w całą grupę tekstów kultury
poświęconych obnażaniu instytucjonalnej przemocy w stosunku do podopiecznych
tych ośrodków, których przeznaczeniem jest opieka i resocjalizacja. Można by
więc czytać tę powieść równolegle chociażby do historii o siostrze Bernadetcie
i wychowankach boromeuszek, opisanej przez Justynę Kopińską, do losów rdzennej
ludności Kanady, które sportretowała w swoim reportażu Joanna Gierak-Onoszko,
czy do licznych publikacji na temat dziewcząt skazywanych na pracę w pralniach
sióstr magdalenek w Irlandii. Powieść to fikcja, ale autor nie ukrywa, że inspirował
się autentycznymi wydarzeniami. W przypadku utworu Whiteheada w centrum
opowieści jest instytucja, w której resocjalizuje się chłopców. Główny bohater
trafia do owego poprawczaka właściwie przypadkiem. Początkowo nie wie i nie
chce uwierzyć w to, że znalazł się w piekle, a jego życie właśnie przestało się
dla kogokolwiek liczyć. Zwłaszcza że jest czarnoskóry. Whitehead rezygnuje z
epatowania okrucieństwem, choć pozwala na to, by nad perypetiami jego bohaterów
nieustannie unosił się cień grozy. Oszczędnym językiem opowiada o tym, co mogło
przydarzyć się chłopcom i jak tragiczny bywał los tych, którzy zostali
zauważeni i naznaczeni stygmatem okrutnej kary. Bestialskie postępowanie tych,
którzy powinni czuwać nad rozwojem i powrotem do społeczeństwa młodych
podopiecznych, potwierdza nieograniczoną władzę i łatwość fałszowania rzeczywistości.
Nie znajdziemy tutaj łatwego pocieszenia, a w finale okaże się, że czasami
jedynym, choć niezwykle istotnym, sposobem ocalenia jest danie świadectwa.
Ostatecznie więc to słowo stanie się synonimem spełnionej nadziei na wyjście
poza mury więzienia. Symbolicznym co prawda, ale jednak wyzwoleniem. Warto.
Colson
Whitehead, Miedziaki, przeł. Robert Sudół, Wyd. Albatros, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz