sobota, 18 stycznia 2020

Bez szans (C. Whitehead, Miedziaki)


Powieść Whiteheada mogłaby być banalna, choć porusza ważny temat. Mogłaby, bo przy tego typu problematyce łatwo o publicystykę i chęć dążenia do szczęśliwego zakończenia, łatwo też o hiperbolizację opisywanych dramatycznych doświadczeń bohaterów. Na szczęście autorowi udaje się uniknąć tych mielizn. Mamy do czynienia z książką przemyślaną, społecznie zaangażowaną, osadzoną w realiach, daleką od patosu, pokazującą, że ów wspomniany happy end niestety nie był dla każdego. „Miedziaki” w pewnym sensie wpisują się w całą grupę tekstów kultury poświęconych obnażaniu instytucjonalnej przemocy w stosunku do podopiecznych tych ośrodków, których przeznaczeniem jest opieka i resocjalizacja. Można by więc czytać tę powieść równolegle chociażby do historii o siostrze Bernadetcie i wychowankach boromeuszek, opisanej przez Justynę Kopińską, do losów rdzennej ludności Kanady, które sportretowała w swoim reportażu Joanna Gierak-Onoszko, czy do licznych publikacji na temat dziewcząt skazywanych na pracę w pralniach sióstr magdalenek w Irlandii. Powieść to fikcja, ale autor nie ukrywa, że inspirował się autentycznymi wydarzeniami. W przypadku utworu Whiteheada w centrum opowieści jest instytucja, w której resocjalizuje się chłopców. Główny bohater trafia do owego poprawczaka właściwie przypadkiem. Początkowo nie wie i nie chce uwierzyć w to, że znalazł się w piekle, a jego życie właśnie przestało się dla kogokolwiek liczyć. Zwłaszcza że jest czarnoskóry. Whitehead rezygnuje z epatowania okrucieństwem, choć pozwala na to, by nad perypetiami jego bohaterów nieustannie unosił się cień grozy. Oszczędnym językiem opowiada o tym, co mogło przydarzyć się chłopcom i jak tragiczny bywał los tych, którzy zostali zauważeni i naznaczeni stygmatem okrutnej kary. Bestialskie postępowanie tych, którzy powinni czuwać nad rozwojem i powrotem do społeczeństwa młodych podopiecznych, potwierdza nieograniczoną władzę i łatwość fałszowania rzeczywistości. Nie znajdziemy tutaj łatwego pocieszenia, a w finale okaże się, że czasami jedynym, choć niezwykle istotnym, sposobem ocalenia jest danie świadectwa. Ostatecznie więc to słowo stanie się synonimem spełnionej nadziei na wyjście poza mury więzienia. Symbolicznym co prawda, ale jednak wyzwoleniem. Warto.

Colson Whitehead, Miedziaki, przeł. Robert Sudół, Wyd. Albatros, Warszawa 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz