Adresowana
do młodych czytelników powieść Katarzyny Ryrych to bardzo udany przykład
literatury nieoczywistej, edukującej bez moralizowania, wprowadzającej w trudne
tematy w sposób delikatny i adekwatny do wieku odbiorców. To nie jedyne atuty
publikacji. Warto również docenić poetyckość opisu, portretowanie dziecięcej naiwności
przełamywanej gwałtownym zdobywaniem wiedzy o świecie, wreszcie przekonujące zrekonstruowanie
złamania więzi międzyrówieśniczej oraz stworzenia więzi międzypokoleniowej. Bardzo
klimatyczne jest miejsce, w którym rozgrywa się akcja powieści. Dowiadujemy się,
że jest to budynek z długą historią, że dzisiaj jest tutaj pięknie, ale o tym,
co było kiedyś, świadczą ślady po kulach na ścianach. Co bardzo istotne,
autorka nie wprowadza opisów w sposób sztuczny, informacje te pojawiają się
niejako przy okazji rozgrywania się poszczególnych scen. Nie ma tutaj
fragmentów, które wyjaśniałyby w sposób szkolny nieoczywiste dla młodego
czytelnika wątki. Kiedy więc brat głównej bohaterki używa słowa „Żydówa”,
potrzebna jest rozmowa z kimś dorosłym. Kiedy między Niną a dziewczynką z szafy
rodzi się specyficzna przyjaźń, a dwa nieprzystające do siebie światy na chwilę
funkcjonują obok, dodatkowe wyjaśnienie zapewne również się przyda. Nie
zaszkodzi i wtedy, gdy brat dziewczynki wspomni o żydowskim złocie, lub
wówczas, gdy matka Niny zasugeruje, że informatorka ojca, pomagająca mu w
uzupełnianiu brakujących faktów do książki naukowej, pochodzi z rodziny, która
dla historii ulicy i jej mieszkańców zapisała się w sposób niechlubny. Powieść
Ryrych sugestywnie oddaje przemijanie, ale i trwanie tego, co minęło. W pewnym
więc sensie okazuje się metaforycznym zapisem odchodzenia w niepamięć i
powracania właśnie dzięki pamięci.
Katarzyna
Ryrych, Bombka babci Zilbersztajn, ilustracje: Anna Rudka, Wyd. Ezop, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz