Znakomity
reportaż! Powinien być lekturą obowiązkową dla wszystkich tych, którzy powątpiewają
w tragiczne konsekwencje pielęgnowania nienawiści do Innych, oraz dla tych,
którzy nie uświadamiają sobie, jak krótka tak naprawdę jest historia równości
praw i zniesienia supremacji białych. Książka Phillipsa jest również ważna z
kilku innych powodów. Mamy bowiem do czynienia z reportażem przemyślanym
kompozycyjnie, skoncentrowanym na wielu aspektach problemu, wreszcie umiejętnie
rozgrywającym wątek prywatny i proporcje między historią a współczesnością. W
tym wypadku autor literatury faktu pozostaje bardzo dobrym pisarzem, dla
którego ważne jest takie opowiedzenie historii, by nie tylko podzielić się
udokumentowaniem wydarzeń, ale i sugestywnie oddać atmosferę opisywanych
sytuacji, emocje towarzyszące bohaterom, wreszcie własne odczucia. Phillips
opowiada o hrabstwie Forsyth w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych, które
szczyci się tym, że jest wolne od czarnoskórych. Podstawami dla tego
przerażającego w swojej wymowie mitu założycielskiego są lincze i polowania na
ludzi z 1912 roku, a klamrą odsłaniającą trwałość przekonań sprzed lat zachowanie
miejscowych w stosunku do biorących udział w Marszach Braterstwa w 1987 roku.
Pokojowe pochody były brutalnie atakowane wykrzykiwanymi rasistowskimi hasłami
oraz rzucanymi w stronę demonstrujących kamieniami i pobitymi butelkami.
Phillips rekonstruuje mentalność tych, dla których najważniejszy jest świat czysty
rasowo. Mamy więc szczegółowo pokazany proces upewniania się w nienawiści –
rodzenia się plotki, wspierania się mężczyzn w poczuciu własności białych
kobiet, wreszcie czerpanie sojuszniczej siły z polowania na czarnych i
urządzania celebrowanych radośnie linczów. Autor książki nie ukrywa, że
nienawiść będąca spoiwem dla tłumu protestującego przeciwko Marszom Braterstwa
jest przerażająca. Ponieważ przypadkowo znalazł się właśnie w tej grupie,
potrafi opowiedzieć, czym jest strach białego wśród białych, jeśli nie popiera
się chęci wykluczania czarnych. Wie o tym również z relacji rodziców, którzy
uczestniczyli w Marszu Braterstwa, a potem byli wyzywani od „białych czarnuchów”
i musieli być chronieni. Retoryka pogardy, poczucie wyższości, przekonanie o
prawie do uznawania siebie za nadludzi, zaś innych za nie-ludzi, zostają
przez Phillipsa pokazane bardzo wiarygodnie i z zachowaniem uwagi dla procesów
zachodzących w tych, którzy nie wstydzą się własnej nienawiści. Oprócz opisów
linczów i radosnego męskiego triumfu, że udało się ochronić białe kobiety przed
czarnymi, porażająco wybrzmiewają opisy współczesnych wydarzeń, zwłaszcza wizyta
Oprah Winfrey, która ostatecznie reaguje milczeniem, nie znajdując słów dla
otaczającej ją agresji, i podejmuje decyzję o natychmiastowym wyjeździe. Bardzo
dobre.
Patrick
Phillips, Korzenie we krwi. Czystki etniczne w Ameryce, przeł. Rafał Lisowski,
Wyd. Sonia Draga, Katowice 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz