„Lustrzany
świat Melody Black” to interesujący przykład przyzwoicie napisanej i mierzącej
się z trudnym problemem tzw. literatury środka. Nie jest to powieść napisana z
takim rozmachem jak wcześniejsze „Wszechświat kontra Alex Woods”, ale z
pewnością zasługuje na uwagę. Autor decyduje się na ciekawy i efektowny zabieg,
dzieląc swoją historie na dwie części, z których jedna wydaje się radosna i
zabawna, druga wręcz przeciwnie: mroczna i przygnębiająca. Zderzenie zdrowia
(pozornego) z chorobą (której czasami nie widać) okazuje się czymś co najmniej
intrygującym, zwłaszcza że Extence nie rezygnuje z tak charakterystycznego dla
swojej twórczości poczucia humoru. Ponieważ autor mierzy się w swojej powieści
z problemem choroby psychicznej, popularny charakter książki może mieć duży
wymiar edukacyjny. Główna bohaterka, która pracuje w mediach jako freelancerka,
pewnego dnia znajduje martwego sąsiada. Wydarzenie to, choć mogłoby być
traumatyczne, wywołuje trochę dziwnych reakcji i staje się inspiracją do powstania
napisanych z pasją tekstów. Szereg mniej lub bardziej przypadkowych zbiegów
okoliczności skutkuje coraz większym podekscytowaniem bohaterki i coraz mniej
przewidywalnymi decyzjami w życiu prywatnym. To, co początkowo wydaje się
całkiem niewinnym szaleństwem, dodającym kobiecie uroku, okazuje się symptomem
nawrotu choroby. Tendencje destrukcyjne, zmiany nastrojów, depresja, próby zdefiniowania
własnej psychiki – to wszystko Extence opisuje z wrażliwością, choć bez
zbędnego zadęcia. W efekcie, tak można by rzec, oswajamy się z chorobą,
dostrzegamy jej konsekwencje i poznajemy codzienność, w której zdrowie nigdy
nie jest pojęciem do końca czystym, zawsze bowiem gdzieś z tle czai się powrót
demonów.
Gavin
Extence, Lustrzany świat Melody Black, przeł. Łukasz Małecki, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz