Karolina
Domagalska z dużą wrażliwością opisuje tych, którzy chcieli mieć dziecko, lecz
w sposób naturalny nie było to możliwe. Sztuczne zapłodnienie staje się więc
ostatnią deską ratunku, ale i – równie często – wyborem podejmowanym
samodzielnie. Nie bez powodu na okładce książki akcentuje się fakt opowiedzenia
przez autorkę o tym, co w Polsce nadal budzi niezdrowe emocje bazujące głównie
na religii i fanatyzmie. Tymczasem ci, którzy zdecydowali się na in vitro, nie toczą debat teologicznych
i nie prowadzą sporów ideowych. Ich decyzje motywuje często dramat codzienności
bez upragnionego dziecka, wieloletnie, nieskuteczne leczenie bezpłodności, lęk
przed przyszłością i poczucie dużej odpowiedzialności za dziecko, które zostało
powołane do życia. Domagalska pokazuje funkcjonowanie rodzin, par hetero- i homoseksualnych,
ludzi samotnych. Jej bohaterowie mieszkają np. w Polsce, Izraelu czy Skandynawii.
Wszystkich ich łączy podobna droga do macierzyństwa i ojcostwa – skorzystanie z
cudzych możliwości rozrodczych. Może to być sperma, może to być adoptowany
zarodek, może to być wreszcie opłacenie usług oferowanych przez surogatki. To,
co szczególnie interesujące w opowieści autorki, nie sprowadza się do technicznych
szczegółów medycznych operacji prowadzących do zapłodnienia i utrzymania ciąży.
Dużo ciekawsze i chyba też istotniejsze jest skupienie się na prywatności
opisywanych osób oraz na społecznych konsekwencjach podejmowanych przez nie
wyborów. Przykładowo dawca spermy zmaga się ze świadomością, że potencjalnie
może być biologicznym ojcem ponad setki dzieci. Samotna kobieta, która
postanawia skorzystać z banku spermy, radzić sobie musi z tym, że w razie
potrzeby nie będzie mogła zwrócić się o pomoc do ojca dziecka. Domagalską
interesują więc emocjonalne uwikłania bohaterów. Warto zauważyć, że
doświadczenia opisywanych postaci nie mają w sobie nic z sensacji czy
aberracji. Korzystanie ze sztucznego zapłodnienia to po prostu jedna z
możliwości. Nie ma potrzeby akcentować w tym miejscu, jak bardzo postawa ta
różni się od głosów pojawiających się w Polsce. Każda z przywołanych historii
ma gdzieś w tle kontekst etyczny – albo chodzi o konsekwencje dla zdrowia
kobiety, albo pojawia się pytanie o relacje miedzy członkami rodziny, albo
dyskutuje się, kiedy powiedzieć dziecku, że jego biologiczny ojciec to po
prostu dawca spermy, albo rozmawia się o granicach projektowania przyszłego
dziecka poprzez wybieranie takiego dawcy, którego cechy pozwalają na zbliżenie
się do ideału.
Karolina
Domagalska, Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro, Wyd. Czarne, Wołowiec 2015.
Ważna tematyka... będę się za nią rozglądać tym bardziej, że z taką książką jeszcze do czynienia nie miałam.
OdpowiedzUsuńWarto po tę książkę sięgnąć, bo autorka przedstawia różne odsłony tematu, a wszystko to z empatią i bez oceniania.
UsuńTo wspaniała pozycja - jestem właśnie świeżo po lekturze i ten tytuł wywarł na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuń