Świetny debiut reporterski! Dawid Iwaniec potrafi nie tylko sugestywnie oddać atmosferę gaszenia wielkiego pożaru lasu w rejonie Kuźni Raciborskiej w 1992 roku, ale też precyzyjnie panować nad tym, by w swoim opisie zachować proporcje między dramaturgią wydarzeń, rekonstrukcją faktów i emocjami związanymi z nieprzewidywalnością siły ognia. Autor pisze swój reportaż tak, że czytelnikowi trudno oprzeć się wrażeniu, że czyta powieść sensacyjną. Mamy tu bowiem i konsekwentnie dawkowane napięcie, i gwałtowne zwroty akcji, i ofiary śmiertelne, i symboliczne sceny, które znakomicie znaczą mapę tragedii, i codzienność, nagle przerwaną przez nadejście tego, co złe i trudne do opanowania. Bardzo dobrym pomysłem jest przywoływanie metafor pojawiających się w wypowiedziach strażaków oraz personifikacja ognia. Czytamy zatem o wojnie, walce, ale i o bestii wychodzącej z lasu. Strażacy, którzy zwykle pozostają bezimiennymi bohaterami, tutaj mają nie tylko osmalone twarze, ale i dramatyczne fragmenty biografii, z których dowiadujemy się, jak ważna na co dzień w pracy jest umiejętność przewidywania, gotowość ratowania kolegów czy wspólne przeżywanie tego, co emocjonalnie może przerastać. Reportaż Iwańca to także opowieść o przedziwnej samotności – dziejącej się w blasku fleszy, bazującej na przyzwyczajeniu do narażania własnego życia, odsłanianej w zderzeniu z cierpieniem zwierząt, obnażonej w patrzeniu na tych, których ogień pokonał, niby relacjonowanej w mediach, ale tak naprawdę słabo zrozumiałej dla tych, którzy nie znają pracy strażaków. Książkę tę można jednak potraktować nie tylko jako literacko znakomitą relacją z przeszłości. Staje się ona również ostrzeżeniem i przestrogą, bo żywioł może zaatakować w każdej chwili. A za to, co wpływa np. na postępującą suszę, odpowiadamy przecież my wszyscy. I to przekonanie wybrzmiewa w tle bardzo mocno. Warto!
Dawid Iwaniec, Ogień wyszedł z lasu, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz