Debiut Olgi Górskiej bazuje na dość często pojawiających się motywach w tzw. pierwszych książkach. Mamy więc powrót do okresu dorastania, poczucie obcości wynikające z odkrywania własnej tożsamości seksualnej, życie w mieście, które jest poza centrum, wreszcie wpływ Kościoła na codzienność dzieci i nastolatków. Spis ten niczego nie przesądza. Wymienione wątki mogą stać się podstawą bardzo ciekawej opowieści, ale i takiej, o której można by powiedzieć, że jest wtórna, przewidywalna, nieco pretensjonalna. Z którą wersją mamy zatem do czynienia w tym przypadku? Niestety, z tą drugą. Niewątpliwie widać tutaj próbę sportretowania osamotnienia, wyobcowania i zagubienia towarzyszących funkcjonowaniu w grupie rówieśniczej oraz podczas różnego rodzaju spotkań, mających służyć znalezieniu odpowiedzi na niełatwe pytania. Do tych ostatnich zaliczać się będą i zgromadzenia oazowe, i pierwsze fizyczne doznania z inną dziewczyną, które dla bohaterki staną się doświadczeniem formacyjnym. Ani jednak sposób rozrysowania wpływu Kościoła, ani opis rodzącej się świadomości seksualnej nie wydają się w tym wydaniu szczególnie interesujące. Mam tu na myśli zarówno problematyzowanie tych kwestii, jak i literacki poziom książki. Autorka nie wychodzi poza prezentację dość oczywistych scen i nie potrafi zbudować napięcia, Ostatecznie ma się wrażenie, że nie za bardzo ma też pomysł na książkę, o czym świadczy chociażby zakończenie. W opisach postaci i łączących je relacji da się zauważyć dużo mocno egzaltowanej kategoryczności, która dość szybko zaczyna być dostrzegalna i zbędna. Nic szczególnego.
Olga Górska, Nie wszyscy pójdziemy do raju, Wyd. Drzazgi, Okoniny 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz