W swojej powieści Kessler odwołuje się do autentycznego wydarzenia, kiedy to w 1945 roku w Demmin z obawy przed wkraczającą Armią Czerwoną popełniło samobójstwo około dziewięćset osób. Takie sytuacje miały miejsce i w innych niemieckich miejscowościach, a ofiarami były zwykle kobiety i dzieci. Piszą o tym chociażby w reportażu „Noc w Wildenhagen” Włodzimierz Nowak i Angelika Kuźniak, zajął się też tym tematem niemiecki historyk Florian Huber. Kessler bardzo ciekawie rozgrywa ów historyczny i związany z pamięcią ciężar. Nie pyta o wczoraj, ale pokazuje, jak wygląda dziś. Mamy więc tak naprawdę do czynienia z opowieścią o charakterze inicjacyjnym. Główną bohaterką jest nastoletnia dziewczyna o imieniu Larissa, która woli, by mówić do niej Larry. Jej matka rozstała się z ojcem, a przyjaciółka podkochuje się w nieznajomym chłopaku pracującym w markecie. Banał, chciałoby się powiedzieć. A jednak za zwyczajną codziennością kryje się dużo tego wszystkiego, co nazwalibyśmy kwestiami kluczowymi dla istnienia. Motywem wiodącym staje się bowiem ciągła próba sił między życiem a śmiercią. Gdzieś w tle są setki zwłok z 1945 roku i obrazy, które wyobrażają sobie młodzi na co dzień. Jest też stara sąsiadka Larry, która obserwuje wszystko zza firanki. Była kiedyś świadkiem odbierania sobie życia przez mieszkańców miejscowości. Z niepokojem obserwuje eksperymentowanie Larry z wiszeniem jak najdłużej na drzewie. To, co dla dziewczyny jest zadaniem do wykonania, dla starej sąsiadki kojarzy się z wisielcami, których można było zobaczyć w tamtym okresie. Znakomita jest scena z zamarzającym łabędziem na wodzie. Życie znowu miesza się tutaj ze śmiercią w sposób nieoczywisty, a bliskość końca przypomina paradoksalnie o przetrwaniu. Odchodzenie jest zresztą cały czas w codzienności bohaterów – to rozpamiętywanie matki i ojca Larry, to sytuacja domowa przyjaciółki bohaterki, to pamięć owej sąsiadki, która choć przetrwała, zdaje się być coraz bliżej wydarzeń sprzed lat, to wreszcie gotowość wypróbowania własnej wytrzymałości po to, by doświadczyć stanu pomiędzy. Kessler nie koncentruje się na przeszłości. Obserwuje teraźniejszość. Ta jednak mimowolnie i niejako naturalnie odsłania swój związek z tym, co było, i pokazuje, że nie doświadczyć czegoś jeszcze nie oznacza nie przeżywać i nie rozmyślać. Bardzo dobre.
Verena Kessler, Duchy z miasteczka Demmin, przeł. Małgorzata Gralińska, Wyd. ArtRage i Wyd. Książkowe Klimaty, Warszawa-Wrocław 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz