Lektura
biografii Arkadego Fiedlera przywodzi na myśl inne, podobne gatunkowo książki,
poświęcone legendarnym podróżnikom. Tony Halik i Elżbieta Dzikowska – to właśnie
tę parę mam na myśli. Zarówno Mirosław Wlekły, jak i Roman Warszewski, choć
prezentują swoich bohaterów życzliwie, nie uciekają jednocześnie od
kontrowersji. Piotr Bojarski decyduje się, niestety, na narrację w stylu
prezentacyjnym, gdzie, owszem, niekiedy pojawia się sugestia rodzących się
wątpliwości co do postaw i zachowań Fiedlera, ale zarysowana jest tak
delikatnie, że właściwie trudno ją uznać za ważną. W efekcie otrzymujemy
opowieść o letniej temperaturze, a szkoda, bo mogłoby być inaczej. Książki
Arkadego Fiedlera to doświadczenie lekturowe z dzieciństwa i młodości wielu czytelników.
Przeczytałam je pod koniec podstawówki, wracałam do nich kilka razy, i nie
ukrywam, że ze zdziwieniem odkryłam ów brak krytycznego namysłu w biografii
napisanej współcześnie. Mam na myśli przede wszystkim dwie kwestie. Pierwsza to
przedmiotowe, seksistowskie opisywanie kobiet, druga to podróż jako przygoda i
spotkanie z egzotyką. Brakuje w prezentowaniu tych wątków pokazania szerszego kontekstu,
a ten jak najbardziej nasuwa się sam. Bojarski zresztą w którymś momencie
sygnalizuje, że erotyczne podboje Fiedlera traktowane były z niesmakiem, ale
już wspomnienie o pogaduszkach przy kawie na temat ulubionego kształtu biustu
kobiet zostawia bez żadnego komentarza. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w ten
sposób zbudowana opowieść pochodzi z poprzedniej epoki, tak archaicznie dzisiaj
brzmią tego typu sytuacje. Najciekawsze fragmenty książki dotyczą recepcji
krytycznej i środowiskowej twórczości Fiedlera, choć i tutaj przydałoby się bardziej
szczegółowe przedstawienie. Szkoda, że zabrakło tutaj próby odpowiedzi na
pytanie, czy twórczość i wizerunek wykreowany przez Fiedlera dzisiaj się broni,
wpisania autora w szerszy kontekst literatury podróżniczej i zastanowienia się
nad jego świadomością twórczą, prze-pisania wreszcie promowanego przez niego
modelu męskości i zastanowienia się, kiedy to, co miało wzbudzać podziw, zbliżyło
się do śmieszności. Ja na przykład pamiętam, że już na początku lat
dziewięćdziesiątych XX wieku egocentryczny i uprzedmiotawiając kobiety styl
Fiedlera wydawał mi się kuriozalny. Podróżnik nadal więc czeka na swój czas. Na
biografię, która nie będzie tylko podejściem próbnym, a za taką trzeba, niestety
uznać książkę Piotra Bojarskiego.
Piotr
Bojarski, Fiedler. Głód świata, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz