Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Wola prawdopodobieństwa (J. Żulczyk, Czarne Słońce)


Najnowsza powieść Jakuba Żulczyka to jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych powieści mijającego roku. Niech nazbyt wrażliwego czytelnika nie zrażą dosadne, mocne, wulgarne i pełne okrucieństwa sceny. Świat, który powołuje do życia pisarz, nie tylko ma uzasadnienie, ale i w swoim prawdopodobieństwie okazać się może intrygującą refleksją na temat rzeczywistości, w której jesteśmy „tu i teraz”. Żulczykowi udaje się rzecz nieoczywista i trudna do osiągnięcia dla wielu innych twórców – z jednej strony punktem wyjścia dla opowieści są rozpoznawalne zagrożenia współczesności, z drugiej nie ma w tej historii publicystyki i łatwego przekładania gazetowego zacięcia na język literatury. To, że autor jest w stanie zaproponować czytelnikowi bardzo dobrą powieść przy jednoczesnym wciągnięciu odbiorcy w konieczność zastanowienia się nad możliwymi wersjami tego, co dzieje się dzisiaj, pozwala stwierdzić, iż koncepcyjnie, stylistycznie i językowo mamy to do czynienia z prawdziwym majstersztykiem. Żulczyk rezygnuje z oczywistych rozwiązań fabularnych, stawia najpierw na coraz bardziej rozbuchane i panoszące się wszędzie okrucieństwo, z czasem akcentuje swoją odautorską obecność jako twórcy, ale i umieszcza naprzeciwko wielkiego zła kogoś, kto skojarzony jest z wielkim dobrem. Absurd i kuriozalność tego sojuszu szybko zostają rozbite poprzez pokazanie umowności działań obu stron. Wielka przemiana może w tej historii mieć bardzo nieoczywiste odsłony. Wyjątkową postacią okazuje się Gruz. To on staje na czele neonazistowskiej grupy, która na zlecenie państwa wykonuje tzw. brudną i tajną robotę – bijąc, niszcząc, gwałcąc i mordując. Żulczyk mógłby poprzestać w tym miejscu na coraz bardziej szczegółowym portretowaniu owego negatywnego bohatera, a jednak tak się nie staje. Gruz zostanie wpisany w sytuacje, w których próba jakiegokolwiek etycznego rozpoznania i zakwalifikowania będą właściwie niemożliwe. Jednak jeśli znajdziemy w sobie wolę, by tę historię uznać za prawdopodobną na poziomie symboliki, bardzo szybko okaże się, że autor nazwał i pokazał tylko to, czego nie chcemy widzieć i czego nie próbujemy sobie wyobrazić. Okrucieństwo Gruza nie jest przecież, jak chcieliby niektórzy, niemożliwe, wystarczy sięgnąć do różnego rodzaju autentycznych świadectw opisujących to, co jeden człowiek może zrobić drugiemu. W świecie, w którym każe żyć swoim bohaterom Żulczyk, i zło, i dobro musi zafunkcjonować na innych zasadach, trudnych do zdefiniowania, bo jeszcze nie do końca znanych. Lektura ważna i obowiązkowa.


Jakub Żulczyk, Czarne Słońce, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2019.

sobota, 14 grudnia 2019

Bagaż na całe życie? (Ē. Louis, Koniec z Eddym)


„Koniec z Eddym” to debiut bardzo dojrzały. Zadziwiająco dojrzały, można by powiedzieć, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt czerpania przez autora z własnej biografii oraz inicjacyjny charakter opowieści. Louis wychodzi jednak daleko poza relacjonowanie tego, co mu się przydarzyło, czyniąc z opisywanej postaci bohatera literackiego. Oryginalnego, bo zranionego, upokorzonego, niszczonego, a jednak znajdującego w sobie siłę, by spojrzeć na siebie z boku i postanowić, że przyszłość będzie wyglądała inaczej. W tej historii wykluczenia, marginalizowania i stopniowego odkrywania własnej tożsamości kluczowa okazuje się podwójna perspektywa, jaką przyjmuje bohater. Ów opisywany przez Louisa chłopak jest uczestnikiem wydarzeń, ale i ich obserwatorem jednocześnie. Z jednej więc strony pozostaje bohaterem naiwnym, któremu pewne rzeczy się przydarzają, z drugiej bohaterem nad wyraz świadomym, bo dokonującym od razu analizy siebie uwikłanego w ludzi i w sytuacje. Ta podwójność wydaje mi się szczególnie ciekawa. Jest bowiem próbą skutecznego wyjścia poza schemat powieści inicjacyjnej i buduje wyjątkowo sugestywne napięcie między tym, co doświadcza ciało, a tym, co podpowiada umysł. W efekcie młody bohater zamienia się w świadomą siebie personę, dla której cierpieć i być upokarzanym znaczy tyle, co stopniowo pojmować to wszystko, co będzie ważne w późniejszym życiu i co pozwoli na zbudowanie fundamentów dla wyborów o charakterze kategorycznym, by nie powiedzieć ostatecznym. Warto.

Ēdouard Louis, Koniec z Eddym, przeł. Joanna Polachowska, Wyd. Pauza, Warszawa 2019.

poniedziałek, 9 grudnia 2019

Patrzeć czy widzieć? (A. Hess, W niemieckim domu)


„W niemieckim domu” to powieść z kręgu literatury środka łącząca opowieść o perypetiach pewnego związku i pewnej rodziny z opowieścią o odkrywaniu prawdy – tej niełatwej, trudnej, szokującej. Tytuł dość łatwo naprowadza czytelnika, jakiego rodzaju to może być prawda. Chodzi oczywiście o nazistowską przeszłość tych, którzy po wojnie są zwykłymi, szanowanymi, niejednokrotnie bardzo sympatycznymi obywatelami. Główna bohaterka, Ewa, przypadkowo zostaje tłumaczką podczas procesu przeciwko zbrodniarzom II wojny światowej. Dobrze zna język polski i to jest jej atut. Przystępuje do pracy jako osoba naiwna, słabo zorientowana w temacie, niezainteresowana historią ani polityką. Najbardziej zajmuje jej myśli martwienie się o ewentualne oświadczyny mężczyzny, który ma zostać jej mężem. Tłumaczenie zeznań stanie się dla Ewy nie tylko przyspieszonym kursem dojrzewania społecznego, ale również dramatycznym odkryciem sekretów skrywanych w jej własnej rodzinie. Jakie to będą sekrety, łatwo się domyślić. W książce pojawia się również delikatnie zarysowany wątek emancypacyjny. Przyszły mąż bohaterki nie chce, by kobieta pracowała. Ewa decyduje się jednak kontynuować podjęte zobowiązanie i coraz bardziej angażuje się w proces. Powieść Hess jest próbą pokazania, jak szybko może zwyciężyć zapomnienie w sytuacji, gdy pamięć zostanie odsunięta na bok i ulegnie unieważnieniu. Świadczenie o przeszłości okazuje się kluczowe nie tylko dla możliwości sprawiedliwego osądzenia, ale również dla zmierzenia się ze złem wśród najbliższych. Nie jest to powieść, w której dochodzi do jakiegoś szczególnego skomplikowania psychologicznego. Trudne tematy zarysowane zostają w sposób uproszczony. Niewątpliwie zaletą jest jednak to, że Hess rezygnuje z położenia nacisku przede wszystkim na relację miłosną, inne sprawy uznając za istotniejsze.

Annette Hess, W niemieckim domu, przeł. Barbara Niedźwiecka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019.