„50 twarzy Tindera” to błyskotliwa, bezpruderyjna, pełna celnych socjologicznie komentarzy opowieść o życiu z aplikacją, dzięki której można umówić się na randkę i na seks. Jędrusik wykorzystując własne doświadczenie i świetnie łącząc autobiograficzność z reporterską obserwacją pokazała ów świat w pigułce, inteligentnie rozkładając go na czynniki pierwsze. Pojawienie się drugiej części projektu to gest dość ryzykowny. Mógł stać się po prostu powtórzeniem, mógł dobrze prze-pisywać to, co pojawiło się w odsłonie pierwszej, mógł wreszcie stać się tylko promocyjną wydmuszką, w przypadku której trudno mówić o świeżości przekazu. Na szczęście tak się nie stało. Autorka ze swadą i brawurą prezentuje czytelnikowi kolejną wersję życia z Tinderem, tym razem mamy jednak do czynienia z podróżowaniem, zmianą miejsc, przemieszczaniem się. I nie, nie jest to tekst o turystyce seksualnej. Wręcz przeciwnie. „Pieprzenie i wanilia” (po raz kolejny mamy do czynienia z ciekawą grą ze znanym tytułem) to opis podróży po obu Amerykach. Owszem, będzie tutaj i seks, ale chyba więcej w tej historii znajdziemy nostalgii, smutku, poczucia estetycznego i etycznego wyczerpania, poszukiwania sensu w spotkaniu z miejscem i człowiekiem, samotności, którą nie tak łatwo odczarować przez bycie razem na chwilę. Ta osobista i intymna perspektywa zostaje zderzona z tym, co można by określić mianem amerykańskości i co dla autorki staje się okazją do zmierzenia się z własnymi wyobrażeniami, mitami tworzonymi dzięki lekturom i obrazom popkultury, przeczuciem, że daleko lepiej będzie widać to, co niewidoczne okazywało się z bliska. Warto!
Joanna Jędrusik, Pieprzenie i wanilia, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz