Zbiór esejów Olgi Tokarczuk, choć powstał z tekstów rozproszonych, o których docelowo nie myślano jako o części książki, okazuje się tomem spójnym ideowo, przemyślanym, odsłaniającym konsekwencję myślenia, ale i ewolucję postrzegania literatury. Pisarka dzieli się z czytelnikami nie tylko swoimi refleksjami o książkach, o ich roli w rozumieniu i zmienianiu świata na lepsze, o czytaniu, ale i tym, w jaki sposób wygląda jej proces tworzenia. Nie ukrywa bowiem, że pisanie nierozłącznie powiązane jest z funkcjonowaniem wśród książek, z książkami, dla książek. Jednocześnie pisanie i czytanie zawsze wiąże się z człowiekiem – tym, który czeka na tekst, tym, który tekst pisze, wreszcie tymi ludźmi, którzy dzięki tekstowi ze sobą rozmawiają. Tokarczuk definiując zadania literatury – nie te powstające na zasadzie nakazu, lecz te naturalnie istniejące – nie ukrywa, że ważne jest objaśnianie rzeczywistości. Akcentuje fundamentalną rolę tłumacza, dzięki któremu jesteśmy w stanie zbliżyć się do tego, co nam niedostępne, i który różnicę przesuwa w stronę możliwości poznania. Pisarka wzruszająco, intymnie, a zarazem atrakcyjnie, jeśli weźmiemy pod uwagę opis życia literackiego, pisze o zbawiennym towarzystwie tłumacza podczas spotkań autorskich. Dzielenie języka i dzielenie opowieści zamienia się w przełamanie samotności, ale i wcielenie w życie łączącej i wspólnotowej idei literatury. Czytanie, zdaniem Olgi Tokarczuk, lokuje się miedzy tym, co dobrze znane i co oswaja braki obecne w codzienności (wiąże się z bezinteresownością), a tym, co pozwala zadać pytania o wieczną tajemnicę (proces lektury jako mierzenie się z nieskończonością). Olga Tokarczuk pokazuje również, że pisanie opiera się na wątpliwościach, poszukiwaniach, zadawaniu pytań, szukaniu odpowiedzi, poczuciu, że trafiło się na właściwy trop, i rozczarowaniu, że wybrana droga jednak nie jest tą najlepszą. Mamy więc do czynienia nie tyle z odsłanianiem uprzywilejowanej perspektywy pisarza, co raczej pokazaniem, jak niełatwy bywa proces pisania, dzięki któremu twórca na chwilę przestaje być czytelnikiem, a staje się tym, kto wie trochę więcej i widzi trochę dalej. W książce nie mogło zabraknąć eseju odczytanego z okazji przyznania pisarce Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Idea czułego narratora okazuje się metaforą, która nie po raz pierwszy pojawia się w twórczości Tokarczuk. Mówienie o potrzebie tworzenia słownika nowych słów, stwierdzenie, że człowiek ma duszę, ciało i narratora lub opowiadanie o Krainie Metaksy potwierdzają, że autorkę interesuje to, co nieoczywiste, co wymyka się kategorycznym rozpoznaniom, co umożliwia namysł, zdziwienie, zatrzymanie się. Nietracenie z oczu zwierząt i podmiotowe ich traktowanie to także przejaw wspomnianej w mowie noblowskiej czułości i możliwego potencjalnego wyjścia poza własną tożsamość i poza wspólnotę, której jesteśmy częścią. Czułość otwiera, tak można by myśleć, na to, co nieznane, nie do końca poznane, co marginalizowane i co bywa pomijane. Jest więc zrealizowanym potencjałem kolejnego kroku po uważności, szacunku i ciekawości. Warto!
Olga Tokarczuk, Czuły narrator, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.
Ja właśnie skończyłam Jakubowe, więc to akurat coś dla mnie na ten smętny koniec 2020 :)
OdpowiedzUsuńOlga Tokarczuk po raz kolejny zagości na mojej pułpce. Bardzo ją szanuje ze to co stworzyła już do tej pory. Nowa książka sprawi mi radość.
OdpowiedzUsuńMało osób pewnie na to zwraca uwagę, ale okładka wygląda niesamowicie! :)
OdpowiedzUsuńDodaję do mojej listy do przeczytania :)
OdpowiedzUsuń