Powieść
Shaleva interesująco zderza pamięć i zapomnienie, miłość i nienawiść, zemstę i
potrzebę przebaczenia. Morderstwa, które tylko pozornie są tajemnicą, zostają
wpisane w historię rodziny jako część jej historii i przeznaczenia. Autor
buduje swoją opowieść w taki sposób, że ciążące nad bohaterami fatum okazuje
się doświadczeniem, z którym należy się zmierzyć. Kluczowym punktem odniesienia
jest strata dziecka. Ów brak, stygmat śmierci, ostateczność zniknięcia zostają
odtworzone w kolejnym pokoleniu, choć na zupełnie innych zasadach. Umieranie
dziecka okazuje się punktem zwrotnym dla związku, choć w obu przypadkach
wygląda to zupełnie inaczej. Zainfekowanie śmiercią skutkuje koniecznością
przewartościowania własnego życia. Zemsta dotyka osoby, które pozornie wydają
się winne, ale i tych, którzy sami siebie oskarżają i sobie nie umieją
wybaczyć. Życie bez dziecka jest ciągle życiem, tyle że dużo mocniej obecna
jest w nim śmierć i poczucie, że niczego nie da się już cofnąć, a do czasu
sprzed katastrofy nie można już wrócić. Opowiadanie kobiety o stracie syna, ale
i jednocześnie męża, zamienia się w historię rodziny. Stopniowo poznajemy losy
ludzi naznaczonych dramatem konieczności upomnienia się o swoje oraz
niejednoznacznością postaw. Ten, kto wiele lat wcześniej okazał się mścicielem,
umie wyciągnąć pomocną dłoń i znaleźć ratunek dla mężczyzny, który postanawia
być martwym za życia. Ten z kolei, kto niczego nie jest winien, odpycha od
siebie bliskich i otwiera się na celebrowanie śmierci – odmawia normalnego
istnienia. Mocne, intrygujące, niejednoznaczne.
Meir
Shalev, Dwie niedźwiedzice, przeł. Anna Halbersztat, Wyd. Marginesy, Warszawa
2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz