Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

środa, 27 listopada 2019

Język (P. Goźliński, Akan, Powieść o Bronisławie Piłsudskim)


Powieść Pawła Goźlińskiego to intrygujący głos o „tym drugim” – mniej widocznym, nie zawsze pamiętanym, usuwanym w cień. Bronisław Piłsudski, niewiele starszy brat Józefa, okazuje się znakomitym bohaterem historii, w której to, co prywatne i indywidualne, miesza się z tym, co uniwersalne. Goźliński umiejętnie łączy narrację typowo powieściową z konwencją bliską biografii. Nie bez powodu zresztą w podtytule książki znajdziemy połączenie informacji dotyczącej gatunku i ukierunkowującej nas na fakty. Ta biograficzna powieść o mężczyźnie, który poznał i opisał kulturę Ajnów i innych ludów na Sachalinie, okazuje się rozpisaną na różne wersje historią o szukaniu języka i odnajdywaniu sposobu na skomunikowanie się z drugim człowiekiem i z samym sobą. Mamy więc językowe uwikłanie wpisane w sytuacje rodzinne, kiedy bracia renegocjują pozycje towarzyskie i odkrywają, że słowa bywają zaprzeczeniem czynów lub gdy milcząca, pełna rozpaczy postawa matki staje się nośnikiem wielu niewypowiedzianych, ale czytelnych znaczeń. Mamy językowy stygmat związany z uwięzieniem i zesłaniem – kiedy ów czas przejściowy składa się z konieczności czuwania nad tym, by nie powiedzieć zbyt wiele, i by wybaczyć tym, którym zdarzyło się ujawnić za dużo. Mamy też próby budowania języka jako fundamentu relacji intymnej – zarówno w nieporadnej wersji młodzieńczej tuż przed skazaniem, jak i później w wersji bardziej skomplikowanej i wymuszającej konieczność czytania słów z milczenia, niedomówień i odmowy nawiązania dialogu. Najciekawsze jednak okazuje się odbudowywanie własnego świata i jednoczesne nazywanie tej rzeczywistości, która niesłusznie uznawana jest za dziką, barbarzyńską i obcą – oswajanie tego, co nieznane, niepewne rozpoznawanie i zapisywanie słów, możliwość porozumienia się, wreszcie uświadomienie sobie, że szukanie nazw podstawowych zbliża do odnajdywania resztek dawnego siebie i pozwala na zrekonstruowanie tożsamości. Warto!

Paweł Goźliński, Akan. Powieść o Bronisławie Piłsudskim, Wyd. Agora, Warszawa 2019.

wtorek, 26 listopada 2019

Pozbawieni możliwości (O. Gitkiewicz, Nie zdążę)


Reportaż Olgi Gietkiewicz rodzi mieszane odczucia. Z jednej strony mamy do czynienia z podjęciem bardzo ważnego społecznie i politycznie tematu, z drugiej po raz kolejny autorka ma problem z dopracowaniem formy swojej opowieści. W którymś momencie, kiedy opadnie efekt pierwszego wrażenia, związany z uświadomieniem sobie, że wykluczenie komunikacyjne to kwestia, której opisanie było bardzo potrzebne, zaczynamy odczuwać to, co ostatecznie psuje efekt, a mianowicie problemy z dobrym spuentowaniem historii, trudności ze zbudowaniem napięcia, miejscami nadmierne relacjonowanie, czy wyjątkowo irytującą manierę (dostrzegalną zresztą u wielu reporterów) budowania akapitu z jednego zdania. No tak, ale poza wspomnianymi problemami z formą, mamy znakomity temat, świetną okładkę i bardzo dobry tytuł. Co prawda, trudno w tym wypadku mówić o równowadze, ale faktem jest, że dyskusja wokół likwidowanych połączeń lokalnych i regionalnych, rozbierania torów, znikania z powierzchni ziemi przystanków PKS, niszczejących dworców itp. okazuje się ważnym głosem na temat tego, co potocznie można by określić „wylewaniem dziecka z kąpielą”. To, co zniknęło i co uległo likwidacji, stanowi odbicie tego wszystkiego, co działo się z naszym społeczeństwem i co akceptowali lub inicjowali politycy. Opowieść o transporcie publicznym staje się również historią naszych złudzeń i marzeń, łatwości, z jaką zrezygnowaliśmy ze wspólnoty, na rzecz epatowania jednostkowym stanem posiadania, przeniesienia znaczeń i położenia większego nacisku z tego, co nasze i wspólne, na to, co moje i własne. „Nie zdążę” to reportaż inspirujący do refleksji, dyskutowania, podawania przykładów z najbliższego otoczenia. Tylko ta forma…

Olga Gitkiewicz, Nie zdążę, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2019.

piątek, 22 listopada 2019

Schemat, codzienność i spotkanie (S. Budzisz, Pokazucha. Na gruzińskich zasadach; M.-H. Lafon, Nasze życie; A. Pajączkowska, Wędrowny Zakład Fotograficzny)



„Pokazucha. Na gruzińskich zasadach” Stasi Budzisz – Gruzja w wersji krytycznej, czyli nie jako cel turystycznych wojaży, ale miejsce łamania praw kobiet, niepełnosprawnych i LGBT. Temat z pewnością ważny. Szkoda tylko, że autorka traktuje go dość pobieżnie. Owszem, mamy zrobiony przegląd spraw i społecznych wyzwań, jednak sposób opisu powoduje uprzedmiotowienie bohaterek i bohaterów. W trakcie lektury ma się wrażenie, że autorka raczej „używa” tych, których opisuje, niż faktycznie próbuje ich losy sportretować. Ten niekorzystny efekt wiąże się z założeniem, że jednym z najlepszych sposobów prezentacji będzie dość powierzchowne wyliczenie, a następnie uzupełnienie tych celowych powtórzeń krótką charakterystyką społeczno-polityczną. W efekcie mamy do czynienia z tekstem napisanym schematycznie i nieprzemyślanym kompozycyjnie. Szkoda.
„Nasze życie” Marie-Hélène Lafon – jest w tej znakomitej prozie coś przejmująco smutnego i wiarygodnego, choć i teraz, i we wcześniejszej powieści „Joseph” głównie o codzienność chodzi. Jedno jest pewne, w Polsce autorka miałaby duże problemy, by znaleźć wydawcę. W jej powieściach właściwie nic się nie dzieje, w centrum opisu jest zwyczajność, a emocje mają charakter bardzo intymny. Trudno jednak po lekturze nie stwierdzić, że autorka to mistrzyni psychologicznego opisu. To powieść sugestywna i autentyczna. Choć przedstawiana historia toczy się niespiesznie, w pewnym sensie na marginesie tego, co wielkie i angażujące, widać w niej bardzo dużo tego, co czyni codzienność niepowtarzalną i ważną, czasami tylko intuicyjnie, ale dostrzeżenie tej istotności okazuje się czymś kluczowym w życiu.
„Wędrowny Zakład Fotograficzny” Agnieszki Pajączkowskiej – podróż do miejsc, gdzie rzadko zapuszczają się ludzie z miasta. Zdjęcie za opowieść. Historie z innych światów, choć pozornie nie tak odległych. Pajączkowska dociera do wiosek i wsi, w których nie wie, co na nią czeka. Jedno natomiast jest pewne, że szukać będzie takich osób, które będą chciały być sfotografowane, a w zamian zgodzą się na spotkanie. Ten moment otwarcia się na drugiego człowieka, zarówno w wydaniu reporterki, jak i jej bohaterów, wydaje się za każdym razem momentem zwrotnym. Choć autorka nie usuwa się w cień i jest ważną postacią swojej opowieści, to jednak nie ma tutaj epatowania odautorskim ego. To ważne i wcale nie tak oczywiste. Czytamy o pamięci, o znikaniu, ale i o przemianie, której doświadcza sama reporterka. Warto.

Stasia Budzisz, Pokazucha. Na gruzińskich zasadach, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019; Marie-Hélène Lafon, Nasze życie, przeł. Agata Kozak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019; Agnieszka Pajączkowska, Wędrowny Zakład Fotograficzny, Wyd. Czarne, Wołowiec 2019.