Reportaż
biograficzny Ewy Winnickiej to dowód na to, że nie każda historia mimo
tkwiącego w niej potencjału gwarantuje literacki sukces. Lektura „Milionerki”
pozostawia bowiem niedosyt. Trudno oprzeć się wrażeniu, że autorka dokonała
zbyt dużo cięć na życiorysie swojej bohaterki, nie pozwalając wybrzmieć
wielowymiarowości postaci i skomplikowaniu wpisanemu w jej bogactwo. Barbara
Piasecka-Johnson, choć przedstawiona drobiazgowo i sportretowana w różnych
pełnionych przez siebie rolach, pozostaje postacią nierozpoznaną. Przeczytanie
książki nie oferuje poczucia, że choć trochę zbliżyliśmy się do „prawdziwej”
bohaterki oraz że dotarliśmy do takiego obrazu, który pozwala na zniuansowanie
postaci. Owszem, dowiadujemy się wiele o tym, jak negatywnie postrzegano
Piasecką-Johnson najpierw jako Kopciuszka, który stał się królewną, potem jako
łowczynię posagów. Szkoda, że ta ostatnia kwestia, a mianowicie słynny proces
między dziećmi Johnsona a jego polską żoną, nie została potraktowana bardziej
szczegółowo. Zresztą zbyt wiele wątków jest kwitowanych w książce nazbyt
szybko. W efekcie pozostajemy na poziomie dominującego stereotypu. Więcej jest
tutaj negatywnych odsłon Piaseckiej-Johnson, więcej przytoczonej krytyki i
wpadek w roli kolekcjonerki sztuki i filantropki, niż zróżnicowania i
zrozumienia niełatwej sytuacji tej, która przychodząc z innego świata,
błyskawicznie musiała odnaleźć się w rzeczywistości jej nieznanej i obcej. „Milionerka”
stanowi więc bardziej próbę, wstęp do poznania zaakcentowanej w podtytule
„zagadki”. Na pewno bowiem jej nie odsłania.
Ewa Winnicka,
Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej-Johnson, Wyd. Znak, Kraków 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz