Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

sobota, 27 lipca 2019

Marzenie o wielkości (B. Schlink, Olga)


Na czwartej stronie okładki zostaje przywołana opinia sugerująca, że powieść tę można porównywać z bestsellerowym „Lektorem” tego samego autora i że jest w niej podobny ideowy potencjał gwarantujący sukces wydawniczy. I tak, i nie. Schlink ma na tyle ugruntowaną pozycję w świecie literatury, że tego typu zestawienia nie są mu chyba potrzebne. Jeśli jednak spróbujemy przyjrzeć się „Oldze” na tle pozostałych powieści pisarza, to niekoniecznie uplasuje się ona aż tak wysoko. Owszem, tutaj również mamy mocno zarysowany wątek związany z przeszłością, jednak tym razem Schlink korzysta z dobrze rozpoznawalnych schematów fabularnych w dużo większej dawce niż wcześniej. Otrzymujemy powieść ciekawą – chociażby z powodu postawionego przez autora problemu i pytania o konsekwencje moralne, prywatne i polityczne uwiedzenia przez marzenie o wielkości. Trudno jednak byłoby obronić tezę, że melodramatyczność opowieści jest w tym wypadku szyta delikatną nicią. Historia o mezaliansie tytułowej osieroconej Olgi i Huberta pochodzącego z bogatej rodziny doprowadzona zostanie aż do współczesności. To wtedy, kiedy Olga już będzie stara i kiedy umrze, wyjdą na jaw tajemnice, których spodziewamy się właściwie od dawna. Ta filozoficzna warstwa powieści, umieszczona w tle codzienności i wielkiej miłości, która okazuje się za mała w obliczu marzeń o potędze, ostatecznie zarysowana jest dość powierzchownie. Jeśli chodzi więc o zachowanie proporcji, w tym akurat wypadku wygrywa wspomniana melodramatyczność, a ponieważ nie zostaje ona w sposób szczególny zniuansowana, to powieść zaliczyć można zaledwie do tych słabszych odsłon twórczości Bernharda Schlinka.

Bernhard Schlink, Olga, przeł. Ryszard Wojnakowski, Wyd. Rebis, Poznań 2019.

czwartek, 25 lipca 2019

Lepszy świat (D. Malesa, Ameryka.pl Opowieści o Polakach w USA)


Książkę Doroty Malesy można z powodzeniem czytać jako rodzaj niezamierzonego, choć spójnego dialogu z „Angolami” Ewy Winnickiej. Te dwie publikacje reportażowe bardzo ciekawie ze sobą korespondują zarówno na poziomie uprawianego gatunku, jak i sposobu portretowania tych, którzy wybrali życie na obczyźnie. Choć Malesa portretuje Polaków w Stanach Zjednoczonych, a Winnicka w Wielkiej Brytanii, to jednak biograficzne portrety bohaterów układają się w wielogłos odsłaniający specyfikę współczesnej emigracji (nie ma już ona tak ostatecznego charakteru jak niegdyś), klasowość społeczeństwa, którego przybysze chcą stać się częścią, czy brak świadomości własnej pozycji w sytuacji, gdy pojawia się wyższościowe myślenie o innych imigrantach. Dużym atutem zbioru reportaży Malesy jest próba pokazania niejednoznacznego portretu Polaków oraz podważenie istnienia jednorodnego zbioru nazywanego Polonią. W efekcie okazuje się, że spełniony amerykański sen bywa podobnym złudzeniem wtedy, kiedy jest się w ojczyźnie, i wtedy, gdy ma się okazję go realizować podczas pobytu w Stanach. Opowiadanie o Polakach w Ameryce to jednocześnie ciekawie współistniejący dwugłos – z jednej strony dowiadujemy się dużo o Polce jako micie i wyobrażeniu porzuconej rzeczywistości, z drugiej odsłania się przed czytelnikiem taki obraz emigracji, który nie czyni tęsknoty za ojczyzną podstawowym punktem odniesienia. Malesa przewrotnie więc zmusza czytelnika do uświadomienia sobie tego, że na to, jaka będzie jego emigracja, każdy zapracowuje indywidualnie i na własnych zasadach.

Dorota Malesa, Ameryka.pl Opowieści o Polakach w USA, Wyd. Znak, Kraków 2019.

wtorek, 23 lipca 2019

Zdziwienie (J. Pilch, Trzeci dziennik. 7 maja 2017 – 15 lipca 2018)


Trzeci dziennik – tak po prostu. Kolejna odsłona zapisków łączących celne i błyskotliwe spostrzeżenia dotyczące rzeczywistości ze szczerością, nawet jeśli bardzo kontrolowaną, to jednak szczerością, obserwacji na temat siebie. Trzeci dziennik jest najmniej obszerny. Jest też najbardziej naznaczony myśleniem o schyłku, starzeniu się, umieraniu. Ci, którzy są tutaj przywoływani, zwykle już są nieobecni (np. Zdzisław Pietrasik), a refleksje Pilcha stają się pewnego rodzaju epitafium na ich odejście. Mocno wybrzmiewają fragmenty na temat słabości ciała i starzenia się. Szczególnie poruszające są dwie sceny – jedna, gdy Pilch opisuje własne spóźnienie, które urasta do rangi wielkiego wydarzenia i lęku, a chodzi tylko o wizytę u niedaleko mieszkającego sąsiada; druga, gdy otrzymujemy znakomity opis tanga jako tańca, dzięki którego chorzy na Parkinsona odzyskują godność i złudzenie panowania nad swoim ciałem. „Trzeci dziennik” to także interesujące spostrzeżenia na temat lektur – tych starszych i tych bieżących, ale i lekko tylko słyszalne tym razem tony dawnego, inteligentnie złośliwego, Pilcha (np. fragment o telewizyjnej deklaracji Krystyny Kofty na temat konstytucji). W trakcie lektury trudno się oprzeć wrażeniu, że zaprezentowanym czytelnikowi zapiskom towarzyszy smutek i melancholia – tak, jakby cienia schyłku, końca, utraty nie dało się już w żaden sposób odgonić i – użyjmy tego określenia – ze smugą cienia trzeba się po prostu nauczyć żyć.

Jerzy Pilch, Trzeci dziennik. 7 maja 2017 – 15 lipca 2018, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019.