„Przez
ucho igielne (sploty)” to znakomita powieść, która w bezpretensjonalny sposób
dotyka tematów ostatecznych, a mianowicie życia i umierania. Myliłby się ten,
kto oczekiwałby od lektury powieści Púčka wzniosłych refleksji, kategorycznych
sądów czy moralizujących sentencji. Autor z dużą lekkością, ale i czułością,
pisze o sprawach, które przydarzają się na co dzień, a jednak trzeba nauczyć
się z nimi żyć. Ważnym wątkiem okazuje się więc przetrwanie – znaczy wiele na
pewno wtedy, gdy Jan przez ponad pięć lat przebywa w obozach koncentracyjnych i
więzieniach; dużo mniej mroczne jest wówczas, gdy okazuje się, że starość
przynosi akceptację i świadomość dobrze przeżytego życia. Pojawia się również w
rzeczach pozornie małych, ale ważnych w wymiarze codziennym – kiedy Jan zakłada
niedużą szwalnię, kiedy z miłości do Bożeny muszą opuścić miejsce, które uznają
za swoje, kiedy powstaje ich dom, kiedy Bożenie udaje się zdobyć pożyczkę na
ogrzewanie. Opowieść o losie bohaterów, Jana i Bożeny, rozpoczyna się od końca –
obserwujemy schyłek życia pary, która uczy się, że małe sprawy przeżywane razem
są ważniejsze od marzeń o wielkich wzlotach, ale zaliczanych oddzielnie. Wiemy,
że śmierć jest blisko, a jednak ów opis starzenia się i umierania jest
niezwykle pozytywny, ciepły, krzepiący. Kolejne części książki cofają nas w
czasie – poznajemy wcześniejsze losy pary, okres, kiedy żyli oddzielnie, i
czas, który doświadczali wspólnie. Istotnymi metaforami przywoływanymi
wielokrotnie są szycie i budowanie. Zawierają w sobie nadzieję i pewność
powstawania czegoś zamiast burzenia. Púček unika egzaltacji, sentymentalizmu,
wzniosłości. W rzeczach małych odsłania wielkość, akcentując jednocześnie
oczywisty, choć zaskakujący dla każdego fakt, że życie zbliża nas do umierania.
Bardzo dobre.
Ján
Púček, Przez ucho igielne (sploty), przeł. Weronika Gogola, Wyd. Książkowe
Klimaty, Wrocław 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz