Opowieść
Sardara o świętym dla islamu mieście okazuje się i deklaracją entuzjastycznej
radości, i ujawnioną potrzebą renegocjowania współczesnego wizerunku
miejsca-symbolu, i pochwałą, i oskarżeniem zarazem. Ta wieloznaczna perspektywa
świadczy przede wszystkim o ważności problemu, ale i jest dowodem na to, że
wielowiekowe tradycje można zmienić bardzo szybko, jeśli tylko triumf
odniesienie brutalność i buta wpisane w bezkrytyczne pojmowanie nowoczesności.
O ile więc w początkowych osobistych partiach książki autor intrygująco łączy
własne marzenie o byciu w miejscu świętym z rzeczywistą szczególnością miasta stanowiącego
cel pielgrzymek setek tysięcy muzułmanów, o tyle w rozdziałach końcowych nie
ukrywa swojego przerażenia, będącego konsekwencją tego, jak Saudyjczycy widzą
rolę Mekki. Bezmyślne niszczenie liczących kilka wieków budynków, swoboda w
traktowaniu tych punktów, które z racji religii powinny być chronione,
podporządkowanie miasta samochodom, wreszcie brak udogodnień gwarantujących
bezpieczeństwo pielgrzymom przy jednoczesnym dążeniu do przyjmowania ich w jak
największej ilości skutkują postępującym zniszczeniem miasta. Mekka, zdaniem
Sardara i innych badaczy, którzy się nią zajmowali, oparta była na tym, co
można by określić naturalną tkanką. Miejsce pielgrzymek stanowiło nie tylko centralny
punkt, ale i symbol. To ów symbol organizował rzeczywistość, a nie nauka lub
kultura, których tutaj brakowało. Współcześnie Al.-Kaba odzierana jest z
symboliki, która stanowi jej fundament, i wprowadzana bywa w przestrzeń
jednoznaczności. Sardar nie ukrywa, że wiara i religia nie mogą poddać się sile
owego przymusu bezpośredniości. Mekka więc musi się bronić przed dominacją
konsumpcjonizmu i komercjalizacji. Wielką zaletą opowieści autora jest nie
tylko zrekonstruowanie historii miasta, ale też umiejętność krytycznej oceny
wtedy, gdy wymaga tego sytuacja. Sardar pisze na przykład o niezwykle istotnej
roli kobiet w początkach islamu i ubolewa nad tym, że ich współczesny status
jest zupełnie inny. Nie ukrywa wielkiego upodobania mieszkańców Mekki do
niewolnictwa i pokazuje, jak łatwo usprawiedliwiano posiadanie innych ludzi,
mimo że religia wcale nie uzasadniała takiego postępowania. Bardzo interesujące
są fragmenty dotyczące rodzenia się islamu oraz losów pierwszych muzułmanów.
Łatwo dostrzec podobieństwo do pierwszych chrześcijan. Interesujący jest opór
stawiany idei monoteistycznej oraz teza o wsparciu członków klanu, dzięki której
Prorok nie zostaje zabity. Sardar nie ukrywa również, że zakaz wstępu do Mekki
dla innowierców to przede wszystkim przejaw nieuzasadnionego poczucia wyższości
na pewnym etapie historii miasta. Autor kładzie nacisk na konieczność
przewartościowania tego, co nazywane jest pielgrzymowaniem. Kiedyś wyprawa do
Mekki stawała się życiową podróżą trwającą czasami miesiące lub lata, dzisiaj
staje się jeszcze jedną wycieczką turystyczną.
Ziauddin
Sardar, Mekka. Święte miasto, przeł. Damian Jasiński, Wyd. Czarne, Wołowiec 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz