Książkę
Marka Rabija można czytać równolegle z „No logo” Naomi Klein i „Za grosze
pracować i (nie) przeżyć” Barbary Ehrenreich. Dziennikarz decyduje się bowiem
opisać zjawisko, o którym od dawna się mówi, postulując zmiany, nagłaśniając wykorzystywanie
ludzi, odsłaniając zadowolenie Zachodu z dóbr, które produkowane są w warunkach
urągających godności człowieka i wszelkim kodeksom pracy. W podtytule książki
Rabija natkniemy się na istotne sformułowanie – odzieżowe niewolnictwo.
Dziennikarz nie ukrywa, że w przypadku ludzi szyjących markowe ubrania w
Bangladeszu, mamy do czynienia z pracą często za darmo, by wyrobić nadgodziny,
z narażeniem życia, bo przepisy BHP to w tym wypadku fikcja, za symboliczną
zapłatę, która powala przeżyć, ale już nie po prostu żyć. „Życie na miarę” nie
jest publikacją proponującą zmiany lub odkrywającą problem po raz pierwszy. To
raczej kolejny tytuł odsłaniający temat, z którym nikt nie chce się mierzyć, bo
wszystkim aktualny stan rzeczy opłaca się. Można by więc powiedzieć, że żadna
tragedia w tych rejonach świata, gdzie bieda i przeludnienie prowadzą do
podejmowania niewolniczej pracy, nie spowoduje poprawy. Pożar w kolejnej
fabryce lub runięcie kolejnego budynku to, niestety, z perspektywy
potencjalnych zysków firm jedynie mało znaczące epizody. Dla odbiorców towarów
nie liczą się życiorysy tych, którzy pracują dla nich gdzieś daleko jako
podwykonawcy. Niestety, równie mało znacząca jest i śmierć, jeśli się wydarzy.
Ten paradoks udaje się Rabijowi dobrze pokazać – z wrażliwością, ale i z mocą,
bez przesadnej delikatności. Opowieść o Bangladeszu z perspektywy praktyk
wykorzystywania ludzi do ciężkiej, niewolniczej pracy ma nie tylko wymiar
poznawczy. Staje się również czymś w rodzaju drażniącego przypomnienia, które
nie pozwala liczyć na skuteczność zapominania i moralne uwolnienie się od
odpowiedzialności.
Marek
Rabij, Życie na miarę. Odzieżowe niewolnictwo, Wyd. W.A.B., Warszawa 2016.
Na pewno przeczytam tą ksiażkę, niesamowicie mnie zaciekawiła, chociaż wcześniej o niej nie słyszałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/