Autobiograficzny
cykl powieściowy Knausgårda zdaje się mieć tyle samo zwolenników co
przeciwników. Ci pierwsi doceniają umiejętność obserwacji siebie, szczerość
przekazu, momentami nawet ekshibicjonizm, drobiazgowość i celność zapisu
kolejnych etapów biografii, ci drudzy obojętnie wzruszają ramionami, dziwiąc
się, że kogoś może interesować czyjeś wyjątkowo rozwlekłe, bo zaplanowane na
sześć opasłych tomów, przynudzanie. Nie ukrywam, że należę do tej pierwszej
grupy. Knausgårdowi udaje się rzecz ciekawa. Choć koncentruje się na sobie,
potrafi również wychwycić problemy typowe dla danego pokolenia lub całego
społeczeństwa. Dzięki temu ta faktycznie egocentryczna opowieść zyskuje wymiar
uniwersalny. W czwartym tomie jesteśmy świadkami intrygującego zderzenia
niedojrzałości z pozorną dorosłością. Etap opisywany przez Norwega to czas tuż
przed zdaniem matury i następnie objęcie pracy nauczyciela w szkole na Północy.
To, w jaki sposób zachowuje się Knausgård w domu, każe traktować go jako
dzieciaka. Jego życie przypomina wieczną zabawę, w trakcie której podstawowym
problemem jest dostępność alkoholu i niedostępność dziewcząt. Kiedy młody
chłopak wciela się w rolę nauczyciela, nagle musi stanąć po stronie dorosłych.
Jest to nie tylko trudne ze względu na małą różnicę wieku między nim a
podopiecznymi, ale i z tego powodu, że dyrektor szkoły traktuje go jak trochę
starszego ucznia, któremu trzeba się uważnie przyglądać. Chęć bycia odpowiedzialnym
walczy w Knausgårdzie z niechęcią do dojrzałości i wynikających z niej
zobowiązań. Wątkami, które łączą obie przestrzenie, jest marzenie o byciu
pisarzem, a co za tym idzie o staniu się kimś wielkim, oraz całkiem przyziemne
pragnienie przespania się z jakąś dziewczyną. Warto w tym miejscu położyć
nacisk na określenie „jakąś”, gdyż chłopakowi nie tyle zależy na związku, co na
skonsumowaniu relacji, która mogłaby się zawiązać z kimkolwiek. Ponieważ cały
czas walczy z przedwczesnym wytryskiem, finalna scena powieści tożsama z
osiągnięciem faktycznej dojrzałości jest opisem aktu seksualnego, który
dochodzi do skutku. Drobiazgowa wiwisekcja Norwega to także kilka ciekawych
spostrzeżeń dotyczących kraju. Na uwagę zasługuje na pewno zaakcentowanie
różnic między Południem a Północą. Praca nauczyciela, na którą decyduje się
autor, staje się rodzajem misji i społecznego zobowiązania. Dzieci na Północy
mają problem z edukacją, bo uczą ich często osoby niewykwalifikowane i szybko
uciekające z miejsca, które jest dla nich rodzajem zesłania. W pamięci zostaje
również specyficzny stosunek do zwierząt. Kiedy okazuje się, że matka pisarza
zmienia miejsce zamieszkania i nie może wziąć ze sobą kota, a młody Knausgård
również nie jest w stanie zabrać zwierzęcia, rozwiązaniem nie jest szukanie
nowego właściciela, ale uśpienie.
Karl
Ove Knausgård, Moja walka 4, przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Literackie,
Kraków 2016.
Nawet mąż nie rozumie mojej sympatii do "Mojej walki". Przeczytałam, mam na półce i pewnie jeszcze do nicj zajrzę.
OdpowiedzUsuń