Kolejna,
dwunasta już, odsłona kryminalnej serii z komisarzem Erikiem Winterem w roli
głównej rozczarowuje. Stwierdzam to z przykrością, bo poprzednie części cyklu
raczej trzymały poziom, a bohater wymyślony przez autora to postać bardzo
ciekawa. Winter nie staje się mniej interesujący – ciągle trochę za dużo pije,
próbuje odbudować relacje z przebywającą w Hiszpanii rodziną, stara się nie
poddawać sile męczących go nocnych koszmarów, które, jest tego coraz bardziej
pewny, mają swoje źródło w dzieciństwie. Szwankuje natomiast pomysł na zagadkę
kryminalną i to nie tylko dlatego, że Edwardson postanowił opowiedzieć o
zbrodniach, które wiążą się z przynależnością do pewnej grupy i winą, jaką mają
na swoim koncie jej członkowie. Nie ma znaczenia, że pomysł jest dość zgrany i
że mści się ten, kto przed laty został symbolicznie zniszczony. Problem polega
na tym, że właściwie od początku sugeruje nam się taki trop i właśnie takie
okazuje się wyjaśnienie zagadki na końcu. Czytelnik nie jest więc w żaden
sposób zaskoczony, on też się domyśla, że właśnie o to chodzi, a autor
najwidoczniej uznał, że potwierdzając przypuszczenia odbiorców, zdobędzie ich
większe uznanie. Pomysł, że do ciał ofiar przyczepiany jest karton z jedną
literą wymalowaną czarną farbą, wydaje się nieco wydumany. Chęć pozostawienia
jakiegoś znaku przez przestępcę nie dziwi, ale ów karton już nieco śmieszy i
wydaje się pomysłem mocno naciąganym. Najciekawszy pozostaje główny bohater –
postać nieco depresyjna, ulegająca sugestywności przeczuć, wreszcie angażująca
się w śledztwo całą sobą. Szkoda, że w tym przypadku autor nie zdecydował się
na mniej powierzchowne śledztwo, które każe prowadzić Winterowi. Brakuje tu,
powtórzę, zaskoczeń i zwrotów akcji, wszystko natomiast wiadomo już od
początku.
Åke
Edwardson, Park Marconiego, przeł. Inga Sawicka, Wyd. Czarna Owca, Warszawa
2014.
Szwedzie kryminały są najlepszymi w swoim gatunku. Ja ze swej strony polecam również sagę Millenium S. Larssona oraz książki Camilli Lackberg.
OdpowiedzUsuńZnam te książki, to prawda, że warte polecenia, zwłaszcza "Millenium".
OdpowiedzUsuń