Opowieść
Remigiusza Grzeli składa się z większej ilości pytań niż odpowiedzi. Autor
unika kategorycznych ocen. Woli podzielić się wątpliwościami i pokazać, że dany
fakt można różnie interpretować, odsłaniając tym samym prawdę oczywistą, choć
nie zawsze łatwą do zrozumienia – że nie ma jednej wersji wydarzeń, a pamięć
toczy nieustannie walkę z zapomnieniem. Grzela ma podwójnie utrudnione zadanie.
Choć znał swoją bohaterkę, nie udało mu się porozmawiać z nią za życia o
tajemnicach jej przeszłości. Jednocześnie tytułowa Irena na tyle perfekcyjne
zaplanowała wymazywanie fragmentów swojej biografii, że niemożliwe jest po
latach jej pełne zrekonstruowanie. Warto w tym kontekście docenić wrażliwość
autora, szacunek dla kreacji jego bohaterki, ale i wolę dotarcia do faktów.
Dlaczego Irena Gelblum, znana z brawurowego działania łączniczka Żydowskiej
Organizacji Bojowej, wyparła się po latach tego, że jest Żydówką, że była
bohaterką, że walczyła w Powstaniu Warszawskim? Dlaczego Irena Waniewicz,
radośnie przyjmująca pojawienie się na świecie córki, później będzie miał
trudności z nawiązaniem dobrej relacji z dzieckiem? Dlaczego w kolejnym
wcieleniu, kiedy była Ireną Conti di Mauro, bohaterka książki tak dobrze
zaplanowała swój wizerunek, że wiele osób sądziło, iż jest Włoszką? Grzela nie
daje łatwych odpowiedzi. Pokazując Irenę przeciwstawiającą się szmalcownikom,
Irenę załamaną po śmierci brata, Irenę wchodzącą do obozu i ratującą te, które
miały zginąć, Irenę w Palestynie i Irenę wracającą do Polski, Irenę jeżdżącą do
Włoch i Irenę samotną w nieogrzewanej willi pod Warszawą, zawsze próbuje z tej
wielości wydobyć pewną spójność. Jej źródłem, jak się wydaje, może być samotność
oraz ucieczka przed miłością. Choć z dostępnych wspomnień i listów wyłania się
kobieta, która często się zakochuje lub rozkochuje w sobie mężczyzn, to jednak
trudno oprzeć się wrażeniu, że związki te są tylko substytutem. Mają zapełnić
pustkę po tym, czego się nie uda odzyskać, a co stracone zostało wtedy, gdy
Warszawa stawała się żydowskim cmentarzyskiem. Irena Gelblum vel Waniewicz vel
Conti Di Mauro zdaje się rozpaczliwie uciekać, udawać, milczeć. Wie bowiem
doskonale, że w świecie, w którym żyje, nic nie może być na zawsze. Książkę
Remigiusza Grzeli można jednak czytać nie tylko jako reportaż biograficzny o
tytułowej Irenie, to także interesujące studium traum wynikających z
doświadczenia Zagłady. Da się tę opowieść potraktować również jako zapis
trudności związanych z docieraniem do źródeł, które decyzją bohaterki zostają
zniszczone lub unieważnione. Ograniczenia, na jakie napotyka autor, dobrze
korespondują z kreacyjnym wymiarem działań poetki, która nie chciała pamiętać,
że była łączniczką, i zrobiła wszystko, by stworzyć nową siebie.
Remigiusz
Grzela, Wybór Ireny, Wyd. PWN, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz