Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

niedziela, 18 grudnia 2022

Bez odpowiedzi (Sz. Twardoch, Chołod)

 

Świetna powieść! Na uwagę zasługuje oryginalny, zapadający w pamięć projekt okładki, ale do tego w przypadku książek Twardocha wydawnictwo zdążyło już czytelników przyzwyczaić. Autor znakomicie gra z konwencjami. Po pierwsze, choć korzysta z wyeksploatowanego literacko motywu odnalezionych zapisków, to jednocześnie udowadnia, że można ów motyw potraktować oryginalnie i niebanalnie. Po drugie, warto zwrócić uwagę na klamrę, jaka powstaje dzięki obecności Twardocha. Mamy bowiem powiedziane, że to on wyrusza na daleką wyprawę, to on ją przedłuża, to on daje się porwać osobowości i historii tajemniczej starej kobiety, z którą wypływa w rejs. Oczywiście, pisarz czyni siebie jednym z bohaterów tej fikcyjnej historii. Zgrabnie operuje nawiązaniami pozwalającymi na powiązanie pewnych faktów z jego biografią, jednocześnie pozostając tym, który w tej świadomie męskiej, przygodowej i podróżniczej historii próbuje znaleźć odpowiedzi na nie do końca zadane i sformułowane pytania. Ten współczesny wstęp, w którym Twardoch rozgrywa siebie, a zarazem konstruuje bohatera literackiego, to prawdziwy majstersztyk. Po trzecie wreszcie, bardzo interesująco wybrzmiewają wspomniane odnalezione dzienniki. Twardoch, choć opatruje je datą 1946 roku i dzieli na dwie części, to jednocześnie unika typowo pamiętnikowej linearności. Historia Konrada Widucha, rozczarowanego komunizmem bolszewika, ma w sobie bardzo dużo z tego, co przecież dobrze znamy z fikcyjnych i prawdziwych relacji o Związku Radzieckim, który niszczy swoich wyznawców, o łagrach, o brutalności czyhającej na tych, którym udało się zbiec, i którzy pozostali wiecznymi więźniami. Zarazem jednak zostaje w nieoczywisty sposób odświeżona. Widuch okazuje się bowiem bardzo świadomym siebie i pisarstwa mężczyzną. Jego notatki stają się więc ciekawą grą z samym sobą, z Twardochem-bohaterem, Twardocha-pisarza i starej kobiety, strażniczki pamiętników. Ciekawą, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę powracające zwroty do „nieistniejącej czytelniczki”, co odczytywać można jako próbę unieważnienia klasyfikacji historii jako potencjalnie stereotypowo męskiej. W efekcie bowiem, choć Twardoch-bohater czyta biografię zniszczenia przez Rosję oraz uświadomienia sobie, że Rosja zawsze zniszczenie przynosi, to jednocześnie cały czas mamy do czynienia z powieścią o pisaniu, czytaniu i sztuce opowiadania. Ta ostatnia staje się zresztą pretekstem do pojawienia się następującego, przewrotnego i nieco złośliwego, stwierdzenia: „No cóż, gdybym był przedstawicielem polskiej szkoły reportażu, zrobiłbym to bez wątpienia, w końcu polega ona na zmyślaniu, ja jednak jestem tylko powieściopisarzem i prawda bywa dla mnie ważniejsza od dobrej historii” (s. 540). Bardzo dobre!

 

Szczepan Twardoch, Chołod, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022.

piątek, 16 grudnia 2022

Życie i śmierć (Ł. Barys, Jeśli przecięto cię na pół)

 

Łukasz Barys zdaje egzamin drugiej książki w sposób nie tylko zasługujący na czytelniczą uwagę, ale też w sposób konsekwentny oraz dojrzały. Nie próbuje szukać nowej formy wyrazu. „Jeśli przecięto cię na pół” z powodzeniem można traktować jako kontynuację tych tematów-obsesji, które pojawiają się w debiutanckim tomie „Kości, które nosisz w kieszeni”. Barys unika jednak powtórzenia, powroty nie oznaczają u niego chodzenia tymi samymi drogami, a przywoływanie podobnych obrazów to zawsze poszerzanie tego, co już możemy znać, lub proponowanie zupełnie nowej wizji. „Jeśli przecięto cię na pół” nie tylko czyta się świetnie. To także pretekst do odkrywania, jak znakomicie można rozegrać pozornie oparte na niemożliwym współistnienie życia i śmierci. U Barysa śmierć jest czymś zwyczajnym, nie dziwi jako część codzienności, jest elementem odkrywania i prowokuje do zadawania kluczowych dla tożsamości pytań, prowadzi do życia. Tytułowe przecięcie na pół to nie tylko scena, o której dowiadujemy się już z pierwszych zdań książki, ale też funkcjonowanie w ciągłym poczuciu rozdwojenia między wsią a miastem, duchami i żyjącymi, starymi i młodymi, życiem a śmiercią, wykluczeniem a przynależnością. Miejsce, w którym znajduje się bohater, w pewnym sensie uzależnia, zniewala, zmusza do zatrzymania się i celebrowania poczucia, że jest się na marginesie prawdziwego świata. Jednocześnie odkrywanie śladów niepamięci, zapomnienia, cudzych życiorysów i towarzystwa tych, których dawno już nie ma, pozwala na renegocjowanie teraźniejszości oraz podstaw definiowania siebie. Ciekawie rozrysowane zostają role kobiet. To one częściej marzą o ucieczce, one rozumieją szaleństwo, one też są traktowane jako miejscowe wariatki, ich historie bywają objęte tajemnicą i przemilczeniem. Barys w „Jeśli przecięto cię na pół” proponuje współczesną wersję „Chłopów” Władysława Reymonta, „Pałacu” Wiesława Myśliwskiego i „Umarłej klasy” Tadeusza Kantora. I robi to niezwykle interesująco – na własnych zasadach, oryginalnie, niepokojąco i na wysokim literackim poziomie. Bardzo dobre!

 

Łukasz Barys, Jeśli przecięto cię na pół, Wyd. Cyranka, Warszawa 2022.

wtorek, 6 grudnia 2022

W czyim imieniu? (J.M. Cotzee, Żywoty zwierząt)

 

To książka-manifest, ale i książka-popis erudycji, spektakl rozpisanego na głosy dialogu i sporu o ważne, by nie rzec fundamentalne, sprawy. Ale mamy także do czynienia z pięknym przedmiotem. Pięknym i nieoczywistym, bo choć okładka robi na czytelniku ogromne wrażenie, to jednocześnie zderzenie estetyki z etyką i tutaj ma miejsce, jeśli przyjrzymy się niepokojącym, wbitym w uszy zwierząt plakietkom, na których znajduje się tytuł oraz nazwisko autora. Dwa wykłady wygłoszone w ramach tzw. Wykładów Tannerowskich, umykają bezpośredniemu związkowi z poglądami pisarza, ale jednocześnie wyraźnie są odzwierciedleniem jego postrzegania rzeczywistości. Mamy jednak do czynienia ze zwielokrotnieniem wykładowej formy. Po pierwsze, wykłady prezentuje Elizabeth Castello, fikcyjna postać, pisarka, która znajdując się poza akademią pozwala sobie na wejście w przestrzeń uniwersytecką z pozycji rewolucjonistki, wygłaszającej kategoryczne sądy. Po drugie, w kontrze do jej wykładów są wypowiedzi tych, którzy nie chcą zaakceptować jej absolutyzmu w kontekście traktowania zwierząt. Po trzecie wreszcie, za wykłady polemiczne, ale i dopowiadające, można uznać teksty Marjorie Garber, Petera Singera, Wendy Doniger i Barbary Smuts. Co ciekawe, utrzymane są one w konwencji przejętej częściowo z opowieści, stanowiących punkt odniesienia. W pewnym więc sensie można tutaj mówić nie tylko o zabieraniu głosu w sprawie zwierząt i o zadawaniu pytań o ludzkie ograniczenia w traktowaniu zwierząt i w pojmowaniu ich tożsamości, ale też o erudycyjnym popisie retorycznych umiejętności. Czy jednak nie nazbyt mocno w takiej sytuacji estetyce zdarza się przysłonić etykę? I czy jesteśmy sprowadzani na manowce, czy może dochodzi do ważnego zderzenia z tym, co bywa niepojęte i łatwo odsuwane na bok? Coetzee chowając się w cień literatury z jednej strony unika bezpośredniości przekazu i pozwala na wielość odczytań związanych z takim gestem, z drugiej stawia na siłę rażenia narracji pozornie traktowanej jako naiwna, ale tak naprawdę w swojej etyczności obojętnej na oceny i ewentualną akceptację otoczenia. Intrygujące.

 

J.M. Coetzee, Żywoty zwierząt, przeł. Jacek Dehnel, Wyd. Znak, Kraków 2022.