Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

poniedziałek, 30 stycznia 2023

Ślady samej siebie (M. Boryczka, Nigdzie)

 

Powieść Małgorzaty Boryczki tylko pozornie koncentruje się na wymiarze inicjacyjnym, rozpatrując z pozycji osoby dorosłej to wszystko, co w dzieciństwie mogło mieć lub miało znaczenie. Tak naprawdę w centrum tej opowieści znajdują się dwie relacje. Jedna zostanie oparta na pustce, obcości, porzuceniu, odtrąceniu i będzie to relacja z rodzicami, którzy wyjeżdżają na stałe do Niemiec. Druga skupiona będzie na przywiązaniu, silnej więzi, uścisku po oparzeniu dłoni kawą, opowiadanych historiach i otulaniu kołdrą jak kokonem. To dziadek jako opiekun dziewczynki zbuduje podstawy tego, co można by próbować określić domem i ważnym punktem odniesienia. Istotnym elementem opowieści będzie spojrzenie. Narratorka i zarazem bohaterka spróbuje zmierzyć się z tym, co widziała i zapamiętała, a co niekoniecznie miało miejsce właśnie w takim kształcie. Na dziewczynkę czujnie spogląda dziadek i będzie to spojrzenie nadające jej biografii pewnego rodzaju trwałość i ciągłość. Spojrzenie rodziców okaże się ostatecznie kontrolne i niechętne odbudowywaniu być może w ogóle nieistniejącej więzi. Spojrzenie osób kupujących od dziadka pędzle z włosów jego wnuczki okaże się pretekstem do poszukiwań tych, którzy malowali. Bohaterka będzie starała się odnaleźć tych, którzy używając jej włosów do naniesienia farby tworzyli, przedłużając w ten sposób jej prawdopodobne wersje istnienia. Pytanie o tych, co kupowali i malowali, stanie się także pretekstem do uruchomienia innych spojrzeń – krytycznych, poszukujących, skoncentrowanych na stracie, niemożliwych do zdefiniowania. Motywem powracającym w książce okaże się zastanowienie się nad tym, czy w ogóle możliwe jest spojrzenie na siebie z boku, z zewnątrz, niejako spoza siebie. Czy trzeba umrzeć, by zobaczyć własne życie, a może wystarczy dorosnąć, by postawić odpowiednie pytania, dzięki którym uda się dotrzeć do tego, co nie do końca zdefiniowane, ale najistotniejsze? Warto!

 

Małgorzata Boryczka, Nigdzie, Wyd. Nisza, Warszawa 2022.

niedziela, 29 stycznia 2023

Jedna fotografia (P. Velarde, Epilog)

 

„Epilog” to doskonały przykład tego, jako wielowarstwowa może być powieść graficzna. Velarde operuje wyrazistą kreską, rezygnuje z kolorów, poprzestając na czerni i bieli. Dzieli swój komiks na rozdziały, dzięki czemu skojarzenie z tradycyjnym podziałem powieściowym nasuwa się samo. Autor, co ważne w przypadku łączenia obrazu z tekstem, potrafi sugestywnie operować scenami, w których nie pada ani jedno słowo. Choć bohaterowie milczą, to jednak ich emocje i rozwój akcji zostają oddane przekonująco. Tę oszczędność słów traktowałabym w tym przypadku jako ogromny atut. Velarde proponuje czytelnikom opowieść mocno zakorzenioną we współczesnej historii Hiszpanii. Gdzieś w tle przywołany zostaje kontekst wojny domowej, a kluczowy dla wydarzeń mających miejsce „tu i teraz” okazuje się czas brutalnych rządów frankistowskich. Autor potrafi oddać dramat niszczonych na co dzień ludzi, zdrad i donosów, rozdzielanych rodzin oraz odbieranych i oddawanych na wychowanie dla prawicowych par dzieci. Na plan pierwszy wysuwa się z jednej strony konflikt ideowy między sługusami systemu a ludźmi uczciwymi, z drugiej relacja między ojcem a synem. Velarde bardzo dobrze dawkuje napięcie. Opiera swoją historię na zaskakujących zwrotach akcji, dzięki czemu nie wiemy do końca, kto kim tak naprawdę manipuluje i kto występuje po stronie dobra, a kto po stronie zła. Ważnym elementem napędzającym rozwój wydarzeń jest pewna fotografia, a istotnym kontekstem uzupełniającym opowieść dołączony szkic biograficzny na temat republikańskiego fotografa Antoniego Campañii. To połączenie komiksu psychologicznego z historycznym i częściowo – w sensie gry z pewną konwencją – kryminalnym. Bardzo dobre.

 

Pablo Velarde, Epilog, przeł. Aleksandra Jackiewicz, Jakub Jankowski, Wyd. Timof i Cisi Wspólnicy, Warszawa 2022.

sobota, 28 stycznia 2023

Babski batalion (O. Wiechnik, Platerówki? Boże broń! Kobiety, wojna i powojnie)

 

Książka Olgi Wiechnik o platerówkach powinna być lekturą obowiązkową dla każdego. Dla uczniów i studentów, bo pokazuje, że historia nigdy nie jest czarno-biała. Dla zainteresowanych her-storią, bo reporterka w znakomitym stylu rekonstruuje losy Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater, działającego w ramach 1 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Dla zaciekłych ideowców, bo autorka pokazuje, jak skomplikowane i zarazem przypadkowe bywają ludzkie wybory i sytuacje, w których człowiek uczestniczy. Dla fanów reportaży, bo po „Posełkach” i „Platerówkach” zdecydowanie można powiedzieć, że Wiechnik wyrasta na mistrzynię reportażu herstorycznego. Książkę tę można czytać równolegle z pozycją „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” Swietłany Aleksijewicz. Olga Wiechnik z jednej strony pokazuje, że to wszystko, co opisywała noblistka, ma wymiar uniwersalny, z drugiej, że za każdym razem staje się doświadczeniem jednostkowym i losem nie do powtórzenia. W przypadku bohaterek reportażu o platerówkach powtarza się wątek zesłania na Syberię (często w wieku nastoletnim), głodu, bliskości śmierci, ciężkiej pracy, potem nadziei, kiedy formowane są polskie jednostki wojskowe. Wiele żołnierek z tzw. babskiego batalionu nie dostało się do armii Andersa, próbują więc spełnić marzenie o powrocie do kraju i walce za jego wolność w wojsku tworzonym przez Berlinga. Olga Wiechnik z dużym wyczuciem pokazuje, jak prywatne miesza się w codzienności platerówek z publicznym. Mamy więc przywołane wspomnienia, w których mężczyźni traktują kobiety jako gorsze w walce. Tymczasem wśród członkiń batalionu są i dowódczynie kierujące męskimi oddziałami, i osoby strzelające z moździerzy, i snajperki czy zwiadowczynie. Świetnie zdają egzaminy, jeśli czegoś nie wiedzą, dopytują, umieją myśleć strategicznie. Szybko okazuje się, że sprawdzają się podczas działań wojennych. Natkniemy się tutaj również na opowieści powiązane z intymnością. Pojawiają się wątki radzenia sobie z miesiączką, seksistowskiego zachowania niektórych żołnierzy, wreszcie rodzących się związków, które potem zakończą się małżeństwem. Szczególnie mocno zapadają w pamięć fragmenty dotyczące Powstania Warszawskiego. Choć Armia Czerwona stoi z rozkazu Stalina po drugiej stronie Wisły, to bohaterki książki wraz ze swoimi żołnierzami próbują przedrzeć się do walczących. Niektórym się to udaje. Na uwagę zasługuje również opowieść o powojennym, ale i współczesnym manipulowaniu pamięcią. Najpierw zakazywano mówienia o zesłaniu, kilkadziesiąt lat później powstaje sensacyjna i kłamliwa publikacja sugerująca, że kobiecy batalion służył do zaspokajania seksualnych potrzeb żołnierzy. Ważne jest także rozgrywanie władzy i pamięci za pomocą słów. O emerytowanych mężczyznach służących w wojsku mówi się używając ich stopnia, w przypadku kobiet posiadane stopnie się pomija. Systemowe działania na rzecz zapomnienia dzieją się więc także w języku. Wiechnik nie traci z oczu swoich bohaterek. Śledzi ich losy w czasie wojny i po jej zakończeniu, akcentując chociażby fakt częstego zaangażowania się przez nie w działalność społeczną i prokobiecą. Precyzyjnie rekonstruuje nieoczywisty świat przeszłości. Znakomite!

 

Olga Wiechnik, Platerówki? Boże broń! Kobiety, wojna i powojnie, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023.