Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

czwartek, 25 lipca 2024

Pomiędzy (A. Stasiuk, Rzeka dzieciństwa)

 

Najnowsza proza Andrzeja Stasiuka to celne, literacko intrygujące oddanie nieoczywistego stanu „pomiędzy” doświadczanego na co dzień. Autor, choć zbliża się do tematów etycznie istotnych oraz wątków umożliwiających przewartościowanie tego wszystkiego, co już znane, unika wzniosłości, kategoryczności i moralizowania. Perspektywa, jaką przyjmuje, opiera się na wątpliwościach, pytaniach, powrotach, gotowości do mierzenia się z tym, co kiedyś wyglądało inaczej, niż dzisiaj. Nie chodzi w tym wypadku o zachowanie dystansu, ale raczej o wpisanie się w charakterystyczny dla przemijania i przetrwania zarazem rytm przemian, związanych z pamiętaniem jako procesem i zapamiętywaniem jako zadaniem do wykonania. To dlatego, jak przypuszczam, obok siebie pojawią się i obrazy z okresu dzieciństwa czy młodości, i chwile znaczące dorosłość oraz nie tak odległą przeszłość. Przywoływanie tego, co było, służy z jednej strony utrwaleniu w pamięci i zapewnieniu (siebie), że to, co minione, istniało naprawdę, z drugiej zadaniu sobie pytań o charakterze szerszym niż to, co kształtuje prywatność. Kategoria powrotu i wpisana w nią zmiana porządkują rzeczywistość i jednocześnie wprowadzają w nią chaos nieoczywistości. To, co jest opowiadane, mogło już kiedyś być przekazywane komu innemu w trochę zmienionej wersji. Nie oznacza to jednak fałszu, ale „dzianie się” wpisane w proces opowieści i nazywania tego, czego właśnie się doświadcza. Istotnym punktem odniesienia jest spotkanie – z kimś, kto kiedyś znaczył swoją obecnością codzienność, z ludźmi przypadkowo spotkanymi na szlaku wielu wędrówek, z poezją, dzięki której dochodzi do wyboru odpowiednich słów, wreszcie z samym sobą. Choć mamy do czynienia ze wspomnianym funkcjonowaniem „pomiędzy”, to nie o melancholię i nostalgię w tym wypadku idzie. Gdzieś w tle – takie wrażenie towarzyszy w trakcie lektury – rozgrywa się gra o coś najistotniejszego, a mianowicie o potwierdzenie, że zniszczona przez atak Rosji na Ukrainę ciągłość nie tyle jest możliwa do odtworzenia, ile raczej w ogóle kiedykolwiek istniała. To kwestia o charakterze uniwersalnym, bo mająca w swojej definicji potrzebę zachowania człowieczeństwa. Bardzo dobre!

 

Andrzej Stasiuk, Rzeka dzieciństwa, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.

poniedziałek, 22 lipca 2024

Podróż do źródeł samotności (M. Muskała, Rondo Rodeo)

 

Znakomity debiut prozatorski uznanej tłumaczki i współautorki dramatów! Monika Muskała proponuje czytelnikom oryginalną powieść drogi, antyromans, historię poszukiwania siebie i definiowania własnej tożsamości, opowieść à rebours o Ameryce. To wszystko i jeszcze więcej rozgrywa się w nienagannym stylu, ze świadomością tego, jak można korzystać z gatunkowych konwencji. Jest w tym precyzja, koncepcyjny zamysł, emocjonalne napięcie i bardzo świadome traktowanie formy. Pierwszoosobowa narracja pozwala na większe odsłonięcie tego, co łączy bohaterów, a stopniowe pokazywanie różnych poziomów więzi rekonstruuje nie tylko ich bycie w relacji do siebie, ale i w stosunku do otoczenia. Właściwie od początku wiemy, że między bohaterami coś się psuje. Podróż po nieoczywistej Ameryce nie jest jednak lekarstwem na ratowanie związku. Staje się raczej okazją do dokonania wiwisekcji na sobie i na byciu razem. Obrazy Ameryki, choć tak naprawdę obce codzienności mężczyzny i kobiety, pozwalają na zwiększenie intensywności poczucia bliskości i oddalenia zarazem. Gdzieś w tle obecny jest Wiedeń. Stolica Austrii nieco symbolicznie sprowadzona zostaje do muzeów jako miejsc kluczowych dla biografii spotkań, inspiracji i napięć. To sztuka jest w tej powieści tym, co potencjalnie ma być sposobem na lepsze zrozumienie siebie. Mężczyzna pisze powieść, kobieta fotografuje. Obojgu nieobca jest frustracja – on nie może skończyć swojego dzieła, ona od lat tłumi swój artystyczny potencjał. Napięciu miłosnemu związanemu z przeczuciem końca, pewnością zdrady i schyłkiem, na który nie można w żaden sposób poradzić, towarzyszy niewypowiedziana do końca próba sił. To, co było wsparciem w artystycznym tworzeniu, zamienia się w nieujawnione konkurowanie. Ważnym elementem podróży jest przywoływanie własnej europejskości i możliwość rozgrywania tego, kim się jest, przede wszystkim za pomocą używanego języka. Intrygującym wątkiem staje się przywoływanie zwierząt. Ich obecność, także w perspektywie doświadczenia ostateczności, wywołuje sytuacje, w których bohaterowie muszą się z czymś lub z kimś skonfrontować. To paradoksalnie pozwala im lepiej zobaczyć siebie i drugiego. Ciągłe odbijanie się w lustrze obecnym w spojrzeniu partnera jest tutaj zresztą ważnym wątkiem. Pozwala lepiej zobaczyć to, co jeszcze istnieje i to, co już się skończyło. Dla poszukiwania siebie kluczowy okazuje się moment stanięcia nago w ciemni fotograficznej. To zdjęcia pozwalają lepiej zrozumieć siebie, świat i przeszłość. Bardzo dobre.

 

Monika Muskała, Rondo Rodeo, Wyd. Nisza, Warszawa 2024.

sobota, 20 lipca 2024

Być Teksańczykiem (E. Winnicka, Miasteczko Panna Maria. Ślązacy na Dzikim Zachodzie)

 

Najnowszy reportaż Ewy Winnickiej z powodzeniem można czytać jako kolejną odsłonę szeroko zakrojonego projektu poświęconego różnym odsłonom emigracji. Przypomnę, że autorka pisała zarówno o Polakach mieszkających w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych. W tym przypadku chodzi o tę drugą odsłonę wieloaspektowej opowieści. Mogliśmy poznać biografię Barbary Piaseckiej-Johnson, a także poznać życie polskich imigrantów w Nowym Jorku („Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej-Johnson” i „Greenpoint. Kroniki Małej Polski”). Tym razem autorkę interesują losy Ślązaków, którzy w XIX wieku decydują się wyemigrować do Ameryki. Książka ta dobrze wydobywa to wszystko, co wynika ze zderzenia wyobrażeń i rzeczywistości, pragnień i tego, co faktycznie może zaoferować inny kraj, wiedzy o sobie i konieczności przedefiniowania przyzwyczajeń, rozpoczęcia nowego życia i podtrzymywania pamięci życia porzuconego, swojskości i obcości, siły i słabości. Bardzo ciekawym wątkiem jest pokazanie potrzeby utrzymania mitu o własnym przyjeździe i budowanie fałszywej narracji dla osób pozostałych w kraju. Nieprzyznawanie się do trudności, pomijanie doświadczanej niechęci, odcinanie się od problemów związanych z brakiem akceptacji i stygmatyzacją to zazwyczaj przemilczana część historii osiedlenia i zadomowienia się na Dzikim Zachodzie. Interesująca jest również rola pełniona przez Kościół. Nie tylko w kontekście podtrzymywania coraz bardziej wątpliwej więzi z krajem, ale i w wymiarze społecznym, jeśli weźmiemy pod uwagę reguły tworzenia rytuałów codzienności oraz potrzeby myślenia o przyszłości. Na uwagę zasługuje wpisywanie się w status związany z byciem Teksańczykiem. Anektowanie Teksasu do własnej biografii to nieoczywiste roszady kształtujące tożsamość tych, którzy przybyli do Ameryki. Ewa Winnicka dobrze pokazuje proces zmieniania się, dostosowywania się, ale i dbania o to, by zachować cechy szczególne, odróżniające od otoczenia. To funkcjonowanie „pomiędzy” wydaje się bardzo ciekawe, zwłaszcza że stanowi przedłużenie losu Ślązaków jako takiego. Warto!

 

Ewa Winnicka, Miasteczko Panna Maria. Ślązacy na Dzikim Zachodzie, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.