Zbiór esejów poświęconych dawnym malarkom okazuje się daleki od hermetycznego wykładu na temat sztuki. To w pewnym sensie oczywista konstatacja, jeśli ktoś zna pisarstwo Piotra Oczki. Dla tych jednak, którzy zetkną się z nim po raz pierwszy, może okazać się czymś bardzo istotnym, bo zachęcającym do lektury i sugerującym, że o sztuce dawnej można opowiadać nie tylko ze znawstwem, ale i przystępnie oraz z pasją. Nie zaskakuje szczególnie fakt, że punktem wyjścia staje się przywołanie publikacji Lindy Nochlin pod znaczącym tytułem „Dlaczego nie było wielkich artystek?”. Piotr Oczko opowiada nie tylko o malarkach i ich obrazach, ale też, co wydaje się bardzo ważne, wpisuje swoją opowieść w specyfikę czasów współczesnych dla bohaterek, rekonstruuje reguły rządzące ówczesnymi trendami w malarstwie, pokazuje to, co w twórczości opisywanych kobiet było nowatorskie, ale i zaznacza te elementy, które były wtórne. Bardzo ciekawym procesem jest odsłanianie przed czytelnikiem własnego warsztatu twórczego przez Piotra Oczkę. Dowiemy się więc chociażby, jak niełatwe jest docieranie do informacji biograficznych o malarkach i jak często trzeba korzystać z fragmentów odnajdywanych w źródłach spisanych przez mężczyzn. Otrzymujemy w pewnym sensie zapis skutecznej walki na rzecz przełamywania milczenia. Książka Oczki będzie w tym kontekście świadectwem archiwalnej i analitycznej pracy wykonanej niejako przeciwko zapomnieniu i systemowemu wymazywaniu kobiet z historii malarstwa. Dużym atutem książki jest jej eseistyczny charakter. Mamy do czynienia z analizą kompetentną i dobrze charakteryzującą specyfikę malarstwa bohaterek, ale jednocześnie pojawia się tutaj systematycznie powtarzana praktyka odsłaniania kawałka siebie. Te fragmenty, które stanowią relacje z prywatności, dobrze korespondują z opowieściami o sztuce. Pokazują intensywność doświadczania, autentyczność przeżywania sztuki, inspirujący charakter tego, co widać, bo w efekcie obraz uruchamia zawsze fascynującą historię. Książkę Piotra Oczki można także traktować jako rodzaj albumu. Wielką zaletą publikacji jest to, że możemy obejrzeć przywoływane obrazy, a więc zderzyć myślenie i odczytanie autora z własnymi refleksjami. Kto wie, czy nie należałoby „Sukni i sztalug” zapamiętać także jako twórczego manifestu przeciwko chorobie i lękowi przed śmiercią. Mówiąc inaczej, książka w takim, wywiedzionym z autorskiej prywatności, odczytaniu stałaby się wielką pochwałą życia i przetrwania.
Piotr Oczko, Suknia i sztalugi. Historie dawnych malarek, Wyd. Znak, Kraków 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz