Reportaż
Desmonda w swojej stylistyce i gotowości zmierzenia się z tym, co niewygodne,
przypomina momentami znakomitą publikację Arlie Russel Hochschild „Obcy we
własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy”. Tytułowi „eksmitowani” to w
opowieści autora niekoniecznie ludzie, którzy stają w kontrze do obowiązującego
systemu. Autor książki stara się pokazać zupełnie inne oblicze wykluczonych.
Akcentuje nieprzystawalność codziennych reguł życia do oczekiwań generowanych w
stosunku do obywateli przez państwo. Decydując się na zamieszkanie wśród osób,
które zamierza opisać, włącza się w codzienność tych, których obserwuje z boku.
Ta podwójna perspektywa pozwala na zobaczenie więcej, ale i niesie szereg
uwikłań związanych z zaangażowaniem. Szczególnie interesujące wydają się dwie
kwestia – pierwsza związana z pojawieniem się klasowości i ekonomicznych różnic
wśród tych, którzy żyją w przyczepach, druga to łatwość odsuwania od siebie
problemów mieszkaniowych, a następnie problemy ze zmierzeniem się z
konsekwencjami własnych decyzji. Życie na granicy błędu – tak można by określić
codzienność bohaterów tego reportażu. Desmond nie rezygnuje z cytowania
dialogów, obnażając miałkość argumentacji swoich bohaterów, ale i przerastającą
ich bezsilność jako reakcję na kolejne wyzwania. Nie unika przytaczania
wulgaryzmów, w ten sposób pokazując również zaklęte koło komunikacji, w jakiej
znajdują się bohaterowie. Jednocześnie ma dużo wyrozumiałości dla wykrzykiwanej
przez nich wściekłości i złości, dostrzegając w portretowanych postaciach
ofiary obojętności systemu, którego są częścią. Biedni stają się jeszcze
biedniejsi, bo bogaci nie zamierzają zaoferować im pomocy. Skoro pozbawia się
ich możliwości zaspokojenia potrzeby posiadania miejsca do mieszkania, trudno
dziwić się, że bycie na marginesie w takim przypadku staje się nie aberracją,
ale powielaną z pokolenia na pokolenie normą. Do zastanowienia i do refleksji.
Matthew
Desmond, Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast, przeł.
Tomasz S. Gałązka, Wyd. Marginesy, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz