Powieść
Agnieszki Szpili zapowiada się dobrze (ciekawie jest też reklamowana), dużo
gorzej jednak jest z realizacją. Kwestia podstawowa, a mianowicie teza, że mamy
do czynienia z celną satyrą na współczesną Polskę i Polaków, niestety, okazuje
się dużą pomyłką. Autorka postanowiła obnażyć różne narodowe wady, robi to
jednak w sposób nadmiernie uproszczony i oczywisty. Kolejne rozdziały przypominają
krótkie scenki rodzajowe, miejscami zabawne, jednak rzadko kiedy wychodzące poza
uproszczoną i schematyczną opowieść o fałszywej religijności, kibolskim
patriotyzmie, nienawiści do obcych i braku tolerancji. Wspomniane scenki, choć
układają się w całość, to jednak tworzą opowieść mocno sztuczną i
przewidywalną. Pomysł na pielgrzymkę i zgromadzenie ludzi reprezentujących
wszystkie te trudne do pogodzenia postawy w autobusie ma potencjał, który
jednak w tym wypadku nie został wykorzystany. Cały czas ma się bowiem wrażenie
obcowania nie tyle z literaturą, co raczej z wykonanym w ramach szkoły pisania
zadaniem literackim. Jest więc tutaj, powtórzę, pomysł, brakuje jednak jego
rozwinięcia. Jest chęć dokonania krytyki społeczeństwa oraz wypunktowania
Polaków celnie i dosadnie, ale na dobrych chęciach się kończy. Brakuje tutaj
spoiwa, które wspomniane scenki połączyłoby w całość, trzymającą w napięciu,
coś obnażającą, inspirującą do jakichś nieoczywistych w swojej wymowie wniosków.
„Bardo” jest więc nieudaną powieścią, choć gdyby zamienić ją na kilka
opowiadań, efekt byłby dużo ciekawszy. Odradzam.
Agnieszka
Szpila, Bardo, Wyd. W.A.B., Warszawa 2018.
[przeczytana
jako e-book na czytniku PocketBook Touch HD2 Ruby Red]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz