Choć
książka Agnieszki Meyer opowiada o uczuciach, na szczęście daleko jej do
typowej powieści kobiecej. Autorka komplikuje emocje towarzyszące bohaterom,
czuwając jednocześnie nad tym, by związki i rozstania nie stały się kiczowate
ani nadmiernie pretensjonalne. Fabuła zaplanowana jest w taki sposób, by
eksponować niedopowiedzenie, niejasności, trudności ze zdefiniowaniem uczuć.
Jednocześnie miłość, zakochanie, fascynacja, chwilowy zachwyt opatrzone zostają
przypisami w postaci melancholii, zapatrzenia w przeszłość, zagubienia i
depresyjnego analizowania siebie i otoczenia. Wpisanie emocji w trudności
komunikacyjne i ciekawie opowiedziany problem z otwarciem się na drugiego
człowieka to niewątpliwy atut tej powieści. Książce Meyer blisko literaturze
środka. Można by nawet powiedzieć, że autorka próbuje w taki sposób opisać
relacje między mężczyzną a kobietą, by zintensyfikować ich problematyczność w
zderzeniu z wyzwaniami codzienności, własnymi ograniczeniami, uwikłaniami we
wspomnienia. Wiodącym motywem powieści staje się książka. W przedmiocie tym
zawiera się i wiedza, i historia, i pasja, i wina ludzka, i ratunek w sytuacji,
gdy rzeczywistość zawodzi, i prawda o człowieku. Eksplorowanie tego wątku na
różne sposoby – i metaforycznie, i dosłownie – wydaje się interesującym
zabiegiem. Powieść Meyer to ciekawy przykład utworu niejednoznacznego, który
umiejętnie lawiruje między popkulturą a rejestrami wyższymi. W którym kierunku
autorka ostatecznie pójdzie, dowiemy się zapewne w trakcie lektury jej kolejnej
książki.
Agnieszka
Meyer, Karmin, Wyd. MG, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz