Kolejna
odsłona kryminalnej serii z policjantem Awim Awrahamem w roli głównej skłania
do rozpatrywania opisanej historii nie tyle w kontekście opowieści o zbrodni,
co raczej kolejnych odsłon niezagojonych ran, z którymi mierzyć się muszą i
cywile, i przedstawiciele prawa. Ta współzależność jest zresztą bardzo ciekawa
i symptomatyczna dla postawy prezentowanej przez głównego bohatera. Nie bez
powodu partnerka Awiego w trudnej rozmowie ze swoimi rodzicami akcentuje, iż
mężczyzna towarzyszy w bólu i walczy ze złem. Ta idealistyczna wizja służby
społeczeństwu nie spotka się, niestety, ze zrozumieniem przyszłych teściów.
Głównym punktem odniesienia, wokół którego toczy się akcja, jest morderstwo
pewnej kobiety. Główny bohater szybko rozpoznaje w zmarłej ofiarę gwałtu sprzed
kilku lat. Śledztwo toczy się dość nieporadnie i właściwie zupełnie przypadkowo
policja wpada na pewien ważny trop. Nie to jest jednak najważniejsze. Mishani,
jak zwykle, proponuje czytelnikom intrygujący portret miejsca i ludzi. Mamy
więc pojawiające się jakby mimochodem informacje, które konstytuują izraelską
społeczność. Natkniemy się więc na obowiązek służby wojskowej kobiet, przyzwyczajenie
do wojny, spędzanie ciepłych nocy na dachach domów czy opisy lokalnych świąt. Główny
bohater serii w pewnym sensie usuwa się na bok. Obserwujemy natomiast dość
dokładnie życie pewnej pary. Małżeństwo kobiety i mężczyzny konsolidowane jest
przez wspomnienia, ale i przeżyte traumy oraz szaleństwa. To, co miało być
miłością, okazuje się trudną do zrozumienia obsesją. Mishaniego zdaje się
szczególnie interesować kwestia świadczenia dotycząca przestępstw uderzających
w przestrzeń intymną. W tle pojawia się bowiem pytanie o pamięć i zapomnienie,
mówienie oraz milczenie, powtarzanie szczegółów i odmowę relacjonowania
własnego cierpienia, rozpamiętywanie i odrzucenie przeszłości.
Dror
A. Mishani, Człowiek, który chciał wszystko wiedzieć, przeł. Anna Halbersztat,
Wyd. W.A.B., Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz